StoryEditor

Obora jak lekarstwo

Co zmieniło się po przeprowadzeniu stada krów mlecznych ze starej obory uwięziowej do nowego obiektu z robotem udojowym? – czytaj w najnowszym wydaniu dodatku specjalnego „top bydło”.
24.07.2020., 13:07h
Historia produkcji mleka w gospodarstwie Behrendtów zaczyna się od obory na 37 krów z 1977 r. Choć na ówczesne czasy była bardzo nowatorska, po latach okazało się, że nie zapewnia optymalnych warunków środowiskowych dla zwierząt. Krowy stały tu na stanowiskach uwięziowych ze ściółką. Zwrócone do siebie głowami zwierzęta oddzielał niewielki stół paszowy, o szerokości zaledwie ok. 1 m. Całość uzupełniał niski strop (2,5 m), niewielkie okna (w większości nieuchylne) i wywietrzniki.

Zwierzęta dawały przeciętnie 6–6,5 tys. l mleka/szt./rok i to pomimo ogromnego nakładu pracy. Dój, dościelanie legowisk, ręczne zadawanie paszy z taczki czy wygarnianie nieczystości do kanału gnojowego zajmowało w ciągu dnia 1–2 osobom ok. 8–10 godzin!

– Tak było, bo takie mieliśmy wyobrażenie o produkcji mleka w tamtych czasach. Niestety, praktycznie nie było tygodnia, żeby jakaś krowa nie miała większego, lub mniejszego problemu z wymieniem – wspomina Edyta Behrendt, która na co dzień pracuje w gospodarstwie wraz ze swoją mamą Brygidą, bratem Markiem i synem Dawidem.

Co się zmieniło po ok. 1,5 roku użytkowania nowej obory wolnostanowiskowej? Na jakie rozwiązania konstrukcyjne zdecydowali się rolnicy? Jak dzisiaj wygląda ich praca i jakie jest ich zdanie na temat automatycznego systemu dojenia krów? Chcesz budować nowy obiekt lub/i zainwestować w automatyczny dój – zamów prenumeratę i przeczytaj o doświadczeniach hodowców.

mj/Fot. Jajor


Marcin Jajor
Autor Artykułu:Marcin Jajor

redaktor działu top bydło i topagrar.pl, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mlecznego i mięsnego

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
23. listopad 2024 09:00