
Zwierzęta dawały przeciętnie 6–6,5 tys. l mleka/szt./rok i to pomimo ogromnego nakładu pracy. Dój, dościelanie legowisk, ręczne zadawanie paszy z taczki czy wygarnianie nieczystości do kanału gnojowego zajmowało w ciągu dnia 1–2 osobom ok. 8–10 godzin!
– Tak było, bo takie mieliśmy wyobrażenie o produkcji mleka w tamtych czasach. Niestety, praktycznie nie było tygodnia, żeby jakaś krowa nie miała większego, lub mniejszego problemu z wymieniem – wspomina Edyta Behrendt, która na co dzień pracuje w gospodarstwie wraz ze swoją mamą Brygidą, bratem Markiem i synem Dawidem.
Co się zmieniło po ok. 1,5 roku użytkowania nowej obory wolnostanowiskowej? Na jakie rozwiązania konstrukcyjne zdecydowali się rolnicy? Jak dzisiaj wygląda ich praca i jakie jest ich zdanie na temat automatycznego systemu dojenia krów? Chcesz budować nowy obiekt lub/i zainwestować w automatyczny dój – zamów prenumeratę i przeczytaj o doświadczeniach hodowców.
mj/Fot. Jajor