StoryEditor

OSN i program azotanowy: bałagan i pośpiech

Rząd pracuje nad programem ograniczania odpływu azotu ze źródeł rolniczych, który zastąpi dotychczasowe obszary OSN i obejmie wszystkich rolników. Komitet ds. europejskich uznał projekt programu za wadliwy, jednak zlecił jego dalsze procedowanie.
06.02.2018., 12:02h
O zmianach w Prawie wodnym i objęciu wszystkich gospodarstw programem ograniczania odpływu azotu ze źródeł rolniczych pisaliśmy już wcześniej. Ustawa obowiązuje już od 1 stycznia br., jednak wspomnianego programu nadal nie ma. Jego projekt opracowano jeszcze w ministerstwie środowiska. Jednak po ostatniej rekonstrukcji rządu, prace nad nim przeniesiono do ministerstwa gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, które teraz przejęło od ministra Henryka Kowalczyka nadzór na wszystkimi sprawami związanymi z wodą. Szczegółowo o projekcie pisaliśmy w styczniowym wydaniu „top agrar Polska”.

Do dzisiaj program nie został  jednak uchwalony przez Radę Ministrów. Co więcej – rządowy Komitet ds. Europejskich, który ostatni zajmował się programem, podniósł wątpliwości co do tego, czy faktycznie spełnia on wymagania Komisji Europejskiej i dyrektywy azotanowej, które miały być już dawno wdrożone.

Na podstawie uwag wniesionych przez resort spraw zagranicznych powstają wątpliwości co do tego, czy w zakresie:
  • okresów przejściowych na dostosowanie urządzeń do przechowywania nawozów naturalnych,
  • warunków nawożenia stawów,
  • składowania obornika na gruncie,
  • stopniowania obowiązków rolników w zależności od skali prowadzonej hodowli lub wielkości gospodarstwa,
  • ograniczenia rozumienia pojęć niezdefiniowanych w dyrektywie azotanowej i prawie wodnym,

przedstawiony program wypełnia obowiązki nałożone na nasz kraj dyrektywą azotanowa i wyrokiem ETS sprzed pięciu lat.

Jednak mimo obaw, że program jest wadliwy, Komitet zalecił w ekspresowym tempie jego dalsze procedowanie wskazując, że Komisja Europejska może w każdej chwili wnieść na Polskę kolejną skargę. Dlatego resort gospodarki morskiej ma pilnie procedować program i konsultować go z Komisją Europejską.

W całej tej sprawie chyba zapomniano, że wprowadzenie programu będzie dotyczyć przede wszystkim rolników, a konsultacje z organizacjami rolniczymi nie dość, że przeprowadzono w pośpiechu, to jeszcze większość wniesionych uwag została odrzucona. Teraz może się okazać, że wiosną rząd zafunduje nam niemiłą niespodziankę w postaci programu, który spełni oczekiwania KE, a niekoniecznie będzie dbał o interesy rolników. W dodatku większość wymagań wejdzie w życie od razu (np. plany nawożenia, czy dokumentowanie zabiegów), a za nieprzestrzeganie tych wymagań grożą kary finansowe. gi

Fot. Beba
Grzegorz Ignaczewski
Autor Artykułu:Grzegorz Ignaczewski

redaktor „top agrar Polska”, ekonomista, specjalista w zakresie dopłat bezpośrednich, PROW i ekonomiki gospodarstw.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 01:23