Własny projekt nowej obory
Marcin Szablewski wraz z rodziną, tj. żoną Karoliną, ojcem Piotrem, mamą Anną i siostrą Aleksandrą, prowadzi 125-ha gospodarstwo, nastawione na produkcję mleka. Choć nie boją się ciężkiej pracy, to z czasem utrzymanie krów w użytkowanej od 2005 r. oborze wolnostanowiskowej z 68 legowiskami stawało się bardzo uciążliwe. Choć była nowoczesna jak na owe czasy, to generowała spore nakłady pracy. Najuciążliwsze było codzienne usuwanie obornika (obora miała posadzkę pełną z płytką ściółką) oraz dój. Ten ostatni odbywał się na niewielkiej hali udojowej typu rybia ość 2 × 4. Zajmował każdorazowo 2,5 godziny (rano i wieczorem), a więc łącznie ok. 5 godzin w ciągu dnia.
Z czasem przybywało krów i ostatecznie stado zwiększyło się do ok. 90 krów, co szło w parze z problemami z zachowaniem odpowiedniej higieny w oborze i czystością zwierząt. Do tego dochodziły kulawizny. Generowała je m.in. zmiana systemu utrzymania jałówek, które przed wycieleniem były utrzymywane na głębokiej ściółce, a po wycieleniu trafiały do obory z posadzką pełną. Z pomocą przyszedł pracujący poza rolnictwem kolejny z rodzeństwa Szablewskich – Łukasz, który jako inżynier budowlany od podstaw zaprojektował nową oborę. Miała być funkcjonalna i tania, a do tego zapewniać krowom maksymalny komfort.
Konstrukcja obory
Budynek ma 4 rzędy legowisk i bocznie umieszczony stół paszowy o szerokości 5,3 m. Przylega do niego po jednej stronie korytarz spacerowy o szerokości 3,5 m (z pojedynczym rzędem legowisk), a po drugiej stronie korytarz spacerowy o szerokości 4 m (z podwójnym, a następnie pojedynczym rzędem legowisk). Korytarz spacerowy między nimi ma 3,2 m szerokości. Legowiska przyścienne mierzą 2,7 m długości (pozostałe 2,5 m), a ich szerokość to 1,2 m.
– Obora przeznaczona jest wyłącznie dla krów dojnych. Po stronie z pojedynczymi legowiskami są krowy w pierwszej fazie laktacji do skutecznego zabiegu inseminacji. Z drugiej strony znajduje się druga grupa laktacyjna krów. Chodziło o to, żeby