
Gdy zaczynali 20 lat temu, mieli 8 krów o wydajności 3,5 tys. kg mleka/rok w starej oborze uwięziowej. Praca nie należała do łatwych i była okupiona wieloma wyrzeczeniami. Żywienie z ręki, pracochłonny dój dojarką rurociągową, ścielenie legowisk i usuwanie nieczystości – łącznie do 10 godzin pracy dziennie. I choć wysiłek się opłacił, bo Kindze i Danielowi Górnowiczom – wówczas w stadzie ok. 25 krów – udało się osiągnąć średnią wydajność na poziomie ok. 8,5 tys. kg/krowy/rok. Niestety, brakowało perspektyw dalszego rozwoju...
Nieco wcześniej, bo na początku lat 90. ub. wieku, swoją przygodę z produkcją mleka zaczynał Leszek Olszewski. Na starcie miał ciasną oborę uwięziową i 7 ha ziemi. Dalszy rozwój przypadł na 2005 r. wraz z budową nowego obiektu na 50 krów (40 × 17 m) z halą udojową (2 × 4 rybia ość). Spisywała się znakomicie, ale po poszerzeniu obory o 10 m (w 2012 r.) okazała się niewystarczająca, bo dój 100 szt. trwał ok. 3 godziny
Z kolei ostatni z bohaterów naszych reportaży – Marek Golanowski swoje stado ze starej obory z halą rybia ość 2 × 3 do nowej z 156 legowiskami dla krów i dwoma robotami udojowymi, przeniósł w 2018 roku.
W jakie rozwiązania zainwestowali hodowcy, jak im się sprawdzają po kilku latach użytkowania i co zmieniło się na ich fermach po wprowadzeniu robotów udojowych? Zamów prenumeratę i czytaj w najnowszym, marcowym wydaniu top bydło.
mj
Fot. Jajor