– Motorem tej decyzji była chęć zapewnienia godnej egzystencji rodzinie, wolność osobista w ówczesnych niełatwych czasach oraz możliwość rozwoju zawodowego – wspomina Tomasz Putz.
Czas na zwierzęta
Hodowlę zapoczątkował zakup 20 jałówek mieszańcowych i jednego buhaja rozpłodowego. Założeniem było krycie wypierające, tak by po paru latach hodować już czystego limousine.
Pierwsze rozpłodniki pochodziły z Polski, kolejne hodowcy sprowadzali z Niemiec, Francji i Austrii.
– W hodowli bydła mięsnego liczy się efekt skali – mówi właściciel. Jego stado liczy dziś już 450 matek, w większości czystorasowych limousinów, choć najstarsze sztuki pochodzą jeszcze z pierwszego zakupu i mimo 15 lat, nadal dobrze się sprawują.
Cykl zamknięty
Hodowla odbywa się w cyklu zamkniętym, tym bardziej że jest dość miejsca i paszy. Dwa stare budynki hodowcy gruntownie przebudowali, kolejne były stawiane od podstaw wg własnego (podpatrzonego w Niemczech), ciągle udoskonalanego projektu.
Dla matek przeznaczono 3 budynki ściołowe z wybiegami, natomiast opasy (jałówki i byczki) utrzymywane są w oborach z podłogami rusztowymi. Jałówki remontowe, podobnie jak mamki utrzymuje się w systemie ściołowym, też z wybiegami. mw
fot. Sierszeńska
Jaki jest klucz do sukcesu? Jak wygląda przyszłość i zyski z produkcji? Więcej o gospodarstwie przeczytasz w najnowszym, sierpniowym wydaniu dodatku specjalnego "top bydło".