Dla wielu z nas dynia kojarzy się z jednym – Halloween. Rolnicy z rejonów, gdzie święto to staje się coraz bardziej popularne, mogą cieszyć się modą na dynie o odpowiednio krzywym kształcie, doskonale nadającym się na twarze groźnych potworów. Niektórzy specjalnie eksperymentują z różnymi odmianami, aby uzyskać dynie z taką ilością nierówności, że nawet bez wycinania wyglądają jak potwory z krzywym uśmiechem. Rolnik jako przedsiębiorczy człowiek podąża za modą.
Zobacz także: Stereotypowy Rolnik – Burak w gumiakach… [FELIETON]
Posiadanie strasznych dyń ma też swoje dodatkowe plusy - pewien rolnik z Podlasia żartował, że jego dynie są tak straszne, że co roku odstraszają sąsiadów od pożyczania od niego kosiarki a teściową od wejścia na próg! Niewątpliwie, niektórzy mogą zobaczyć w tym same plusy!
Inni natomiast dynię traktują bardziej pragmatycznie. Dla rolników zainteresowanych gastronomią, dynia to nie tylko surowiec, ale prawdziwa kopalnia pomysłów na dania. Dyniowa zupa, dyniowe placki, ciasto dyniowe, dyniowy chleb, a nawet dyniowe latte – lista jest długa.
W Polsce coraz bardziej popularne stają się labirynty z kukurydzy oraz dyniowe farmy. Jest to fantastyczna forma spędzania wolnego czasu dla całych rodzin! Przy okazji wycieczki po polu i zwiedzania labiryntu można zrobić sobie przepiękną sesję zdjęciową w jesiennej odsłonie. Bardziej przedsiębiorczy rolnicy łączą rozrywkę z gastronomią, oferując swoim odwiedzającym dyniowe pyszności! No bo czy jest coś lepszego niż kawa i placek dyniowy pod gołym niebem? Albo gorąca zupa dyniowa zjedzona w chłodne jesienne popołudnie, na snopku siana? Wątpię!
Oczywiście, nie brakuje rolników z bardziej przyziemnym a jednocześnie niekonwencjonalnym podejściem do hodowli dyni. Rzecz jasna, można hodować dynie i sprzedawać je w całości jako gotowy produkt, bezpośrednio do restauracji, sklepów czy na targowisku. Coraz popularniejsze staje się jednak nowoczesna uprawa dyni na pestkę. Uprawa dyni bezłuskowej na pestkę w ostatnich latach zyskuje w Polsce na popularności. Przyczynia się do tego zarówno dobra opłacalność, ale przede wszystkim możliwość zmechanizowania zbioru. Co prawda, nakłady na produkcję są całkiem spore, zaczynając od kosztu nasion i usługi siewu a kończąc na wynajęciu usługi specjalistycznego kombajnu do zbioru pestek. Kombajn zbiera dynie z pola, rozdrabnia i wyciska w kilku bębnach. Rozdrobniony miąższ wypada bezpośrednio na pole, a ziarno do worka lub do zbiornika. W koszt produkcji należy oczywiście wliczyć koszt suszenia ziaren – czy to samemu, czy usługowo. Jednak końcowy bilans wychodzi korzystnie, no i czy nie brzmi to interesująco?
Z kolei inni rolnicy podchodzą do dyni jak do swojego pupila. W Stanach Zjednoczonych popularne są konkursy na najcięższą dynię – rekordowe egzemplarze ważą po kilkaset kilogramów! Polska nie ustępuje miejsca Stanom Zjednoczonym, nasze dynie osiągają już wagę ponad 800 kg, a coraz więcej rolników marzy o tym, aby to właśnie ich dynia była tą rekordową. Popularne stają się konkursy dożynkowe na największą dynię albo festiwale dyniowe – to tam gospodarze mogą pokazywać z dumą swoje okazy. Jaka jest tajemnica wielkiej dyni? Tego sekretu rolnicy strzegą jak oka w głowie! Każdy ma swój sposób – jedni puszczają dyniom utwory Beethovena, inni nacierają je piwem a jeszcze inni otulają ciepłymi kocami i pilnują dzień i noc, po to aby na pewno nie zmarzły. Jedno jest pewne – z rolnikami jest jak z grzybiarzami - żaden nie zdradzi swojego tajnego miejsca i sposobu na najbardziej obfite plony!
Jednak nie wszyscy podchodzą do dyni z takim entuzjazmem. Znam przykład rolniczki z kujaw, która po kilku nieudanych próbach hodowli rzekła: „dynia to warzywo nie do życia”. Próbowała ją pielęgnować, podlewać i nawozić, ale za każdym razem zamiast dorodnych owoców, wyrastało jedynie kilka małych kulek, które bardziej przypominały piłki do ping-ponga niż dynie. Zrezygnowana, postanowiła porzucić uprawę dyni i przerzucić się na coś „normalnego” – może z kabaczkami będzie lepiej?
Tak więc, ile rolników i pomysłów na gospodarstwo, tyle pomysłów na dynię. Jedni widzą w niej symbol jesiennego święta, inni – składnik na tysiąc potraw, a jeszcze inni – gotowy produkt do sprzedaży w sklepie. Dynia to nie tylko warzywo – to prawdziwe pole do popisu dla kreatywności rolników. W końcu nie od dziś wiadomo, że kto się nie rozwija i nie idzie do przodu, ten się cofa.
/Księgowa Rolnika/
Felieton powstał w ramach cyklu "Księgowa rolnika sedna sprawy dotyka"