Około 30 rolników przyjechało na zaproszenie Międzygminnego Koła Hodowców i Producentów Bydła z siedzibą w Dobrczu, Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców Bydła oraz Kujawsko–Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z siedzibą w Minikowie. Dyskusja, której inicjatorem jest Roman Czechowicz, zootechnik oceny z PFHBiPM, ma 23-letnią tradycję.
– Największym wyzwaniem są dziś niskie stawki za mleko, które przy wysokich kosztach związanych z produkcją sprawiają, że niektóre gospodarstwa rezygnują z hodowli krów mlecznych. Główny powód to brak następców w gospodarstwie. Młodzi ludzi nie widzą perspektywy w tej działalności, bo wiąże się z dużą pracochłonnością – zaznaczał Krzysztof Zmudziński, prezes Międzygminnego Koła Hodowców i Producentów Bydła w rozmowie z top agrar Polska.
Zapalenie wymienia: zacznij od badania
Jak podczas spotkania mówiła lek. wet. Katarzyna Maciaszek z firmy Hipra, zapalenie wymienia ma wiele przyczyn. Dlatego w jego przypadku nie ma jednego prostego rozwiązania. Dużym problemem są przede wszystkim zapalenia podkliniczne. To, czego nie widzimy, jest często bagatelizowane, a może być bardzo kosztowne.
Przyjmuje się, że wzrost liczby komórek somatycznych w mleku o 100 tys. ponad wartość 200 tys./1 ml mleka skutkuje obniżeniem wydajności mlecznej zwierząt o ok. 2,5%. Oznacza to, że przy spełniającym wymagania surowca skupowanego przez zakłady, mleko o zawartość 400 tys. lks/ml idzie w parze ze zmniejszoną wydajnością mleczną krowy w laktacji nawet o ponad 500 l.
– Żeby móc zwalczyć przeciwnika trzeba określić, kim jest. Obojętne jak podejdziemy do diagnostyki powinniśmy wiedzieć, co w naszym stadzie piszczy. Możemy badać krowy indywidualnie albo mleko zbiorcze. Trzeba wytypować zwierzęta reprezentatywne, wykorzystując dane z wywiadu, tj. informacje o chronicznie chorych przypadkach, raportu wynikowego lub wytypować krowy na podstawie TOK. To wszystko ma zaprowadzić nas do momentu, w którym wiemy, czy w oborze mamy do czynienia, tj. zapaleniami zakaźnymi, środowiskowymi czy mieszanymi – mówiła lek. wet. Maciaszek.
Zaznaczała, że trwałe rozwiązanie problemu z zapaleniami wymienia niesie ze sobą konieczność analizy czterech aspektów: środowiska, rutyny doju, stanu i parametrów pracy sprzętu udojowego oraz odporności krów. – Każda praca wykonana w tym obszarze w większym lub mniejszym stopniu zawsze się nam zwróci – mówiła lek. wet. Maciaszek.
Kukurydza: właściwa odmiana
– Podstawowym warunkiem uzyskania wysokich plonów kukurydzy jest właściwy dobór odmiany. Powinniśmy się skupiać na tych, które odpowiadają potrzebom i oczekiwaniom konkretnego gospodarstwa. Bardzo często decydujemy się na odmianę, bo sąsiadowi dobrze wyszła. Okazuje się, że u nas wcale tak nie musi być – zwracała uwagę Anna Patalon z Saaten-Union Polska.
Specjalistka mówiła m.in. o podstawowym parametrze, jakim jest liczba FAO, tj. wskaźnik wczesności odmiany. Im wcześniejsza, tym okres wegetacyjny kukurydzy jest krótszy, ale mniejsza liczba FAO to też mniejszy plon. Patalon wymieniała też różnice w zakresie odmian w zakresie typu kolby i ziarna. Warto tu jednak dodać, że ze względu na aktualne standardy w hodowli roślin wiele odmian ma cechu obu typów i podział nie zawsze jest jednoznaczny.
Generalnie przyjmuje się, że odmiany kukurydzy o ziarnie typu flint cechują się szybszym rozwojem początkowym i lepszą odpornością na chłody, tj. tolerują mniej ogrzaną glebę (5–6°C). Dlatego sprawdzają się lepiej w przypadku chłodnej i późnej wiosny. Odmiany flint mają co prawda niższy potencjał plonowania, ale za to ich ziarno cechuje większy udział skrobi by-pass.
Kluczową cechą odmian o typie dent jest natomiast bogatsze ulistnienie, predysponujące rośliny do produkcji kiszonek. Masa jest jednak budowana wolniej, zaś siew należy wykonać w dobrze ogrzaną glebę tj. 8–12°C. Dodatkowo rośliny są mniej odporne na chłody. Z kolei kolby dzieli się w dużym skrócie na Flex, gdzie kolby mają zmienną wielkość i Fix, w przypadku których kolby mają stosunkowo stabilną wielkość.
Termin zbioru lucerny
Istotnym elementem bazy paszowej w wielu gospodarstwach może być także lucerna i bardzo wielu rolników zastanawia się, kiedy należy ją zbierać. – Przed pąkowaniem mamy do czynienia z najmniejszym plonem, ale z drugiej strony zebrany wówczas materiał cechuje się najwyższą wartością pokarmową, tj. zawartością białka na poziomie ok. 22% – mówiła Magdalena Klimas z firmy Lidea.
Jak dodawała, im późniejszy zbiór tym co prawda wyższy plon, ale za to niższa zawartość białka (ok. 20% na początku pąkowania do ok. 17% na początku kwitnienia) oraz gorsza strawność suchej masy. Najlepsza cechuje roślinę przed pakowaniem (68%), najgorsza – na początku kwitnienia (56%).
Rozród do poprawki
Bardzo duże straty w gospodarstwach generują też problemy z rozrodem. Niestety, jak zwracał uwagę dr Jarosław Jędraszczyk z MCB Krasne dziś połowa krów w Polsce nie dożywa 3. laktacji, podczas gdy szczyt swoich możliwości uzyskuje nierzadko dopiero w 4 czy 5 laktacji.
– Zarabiamy dopiero od 3. miesiąca drugiej laktacji. Dlatego każde niezamierzone brakowanie w stadzie to porażka hodowcy – mówił dr Jędraszczyk, zwracając uwagę, że brakownie krów znajduje się (zaraz po żywieniu) na drugim miejscu w strukturze kosztów produkcji mleka. Wśród przyczyn brakowania to właśnie rozród odpowiada za 35% przypadków.
Ekspert mówił m.in. o wprowadzonym przez MCN Krasne standardzie Cyto Flow, który oprócz podstawowych parametrów nasienia pozwala na zbadanie m.in. integralność błony komórkowej plemników.
– To kluczowy parametr, bo choć plemniki się poruszają, to po weryfikacji mogą zostać uznane za martwe. Dziś każda produkowane przez nas słomka ma identyczną jakość i, praktycznie co do jednego, policzone plemniki – zapewniał dr Jędraszczyk.
mj/fot. Jajor