Jak poprawić zdrowie cieląt, jakie znaczenie w ich odchowie mają warunki środowiskowe i świadomość hodowców i lekarzy medycyny weterynaryjnej, jaką strategię obrać w przypadku wystąpienia biegunek i czy możemy polepszyć jakość siary? To tylko niektóre pytania, na które szukali odpowiedzi naukowcy, lekarze weterynarii i praktycy podczas Międzynarodowej Konferencji Naukowej we Wrocławiu pt. „Nowe rozwiązania w ochronie zdrowia cieląt”, która po dwóch latach związanych z pandemią, powróciła do kalendarza spotkań branżowych w Polsce.
Czynnik ludzki
Jednym z ważnych tematów poruszonych podczas pierwszego dnia spotkania były biegunki, które obok chorób układu oddechowego stanowią główną przyczynę upadków cieląt w gospodarstwach mlecznych Jak zaznaczał prof. Alexander Starke z Uniwersytetu w Lipsku (Niemcy), przypadki śmiertelne cieląt nie powinny przekraczać ok. 10%, ale praktyka pokazuje, że odsetek upadków przewyższa 30%. Żeby wykorzystać potencjał genetyczny zwierząt musimy przede wszystkim zapewnić cielętom jak najlepsze warunki środowiskowe. Bardzo duże znaczenie ma też czynnik ludzki, bo na fermach gdzie cielętami opiekowały się kobiety – liczba upadków była znacznie niższa.
– W przypadku biegunek musimy zwrócić uwagę na wiele różnych czynników. Oprócz optymalnych warunków utrzymania trzeba sprawdzać z jakimi drobnoustrojami mamy do czynienia, weryfikować jakość siary, sposób jest podawana, obserwować cały system opieki nad cielętami i wcześnie rozpoznawać choroby. Konieczna jest też ocena pierwotnego stanu i opracowanie celów postepowania, a także sprawdzenie czy po określonym czasie zalecenia lekarza weterynarii przynoszą efekt – mówił prof. Alexander Starke.
Niedobory żelaza
Prof. Walter Baumgartner z Uniwerystetu Medycznego w Wiedniu, zwrócił uwagę m.in. na niedobory żelaza, które mogą dotyczyć nawet 10–40% zwierząt w pierwszych tygodniach życia. Wśród przyczyn wymieniał m.in. niewystarczające pokrycie zapotrzebowania krów na ten składnik, niedobór żywieniowy w związku ze zbyt późnym wprowadzeniem stałego pokarmu, karmienie wyłącznie pełnym mlekiem lub krwawienie w przewodzie pokarmowym (np. w wyniku kokcydiozy).
– Objawy kliniczne zwykle są łatwe do zauważenia. Widoczne są blade błony śluzowe, w tym nozdrza, dziąsła i język. Obserwowany jest też gorszy apetyt, opóźniony wzrost, zwiększona podatność na choroby zakaźne. Dodatkowo zwierzęta wykazują niewydolność oddechową – mówił ekspert z Wiednia. Jak zalecał prof. Baumgartner, u zwierząt o wysokiej wartości hodowlanej można rozważyć transfuzję krwi oraz suplementacje witaminy C, która poprawia wchłanianie żelaza oraz leczenie przyczynowe w przypadku krwotoków.
Ślepota w gospodarstwie
Ciekawy problem poruszył prof. John Mee z Teagasc w Irlandii, który mówił o „ślepocie fermy”. Zdefiniował ją jako błędne postrzeganie przez hodowcę, że to co widzi każdego dnia we własnym gospodarstwie jest normalne. Ma to dotyczyć zarówno hodowców, jak i lekarzy weterynarii, a dowodem na ów ślepotę ma być niezdolność do zastosowania rekomendowanych procedur, np. prawidłowego odpajania siarą lub niezdolności do zauważenia kulawizn czy śmiertelności.
– Opieka nad cielętami coraz częściej znajduje się w kręgu zainteresowania nie tylko samego hodowcy, ale też społeczności danego kraju. Na świeczniku znajduje się tu śmiertelność do 2 tygodnia życia, która nie powinna przekraczać 10% a w praktyce nierzadko sięga 25–30%. Parametrem tym zaczęły się interesować władze Holandii i postanowiły coś z tym zrobić – mówił prof. Mee dodając, że tak narodził się pomysł ankiety. Jak wykazała, 46% hodowców w ogóle nie była świadoma śmiertelności cieląt, 32% miała świadomość, ale nie potrafiła wpłynąć na zmniejszenie tego problemu, a 22% była świadoma, ale nie zamierzała wprowadzać zmian w swoi podejściu.
– Pierwsze co możemy zrobić to uświadomić hodowcom problem. Potrzebna jest nowa para oczu, która zajmie się BCS i ważeniem cieląt – dobrze, żeby hodowca zlecał te działania komuś z zewnątrz, tak by były wykonywane rutynowo. Trzeba przedstawiać liczby i wartości referencyjne – mówił prof. Mee. Dalszy krok to analiza danych na poziomie gospodarstwa, regionu i całego kraju oraz określenie konkretnych celów oraz ich realizacja poprzez konkretne rozwiązania w gospodarstwie.
Całe stado, a nie krowa
Te wnioski rozpoczęły dyskusję na temat dostępności danych w Polsce. W trakcie okrągłego stołu uczestnicy dyskutowali o możliwych scenariuszach szerszego definiowania problemów. Jak poprawić niezadowalający poziom zdrowotności cieląt, ale i krów w gospodarstwach mlecznych? Głosy były podzielone. Niektórzy opowiedzieli się za tym, by zmiany mające na celu poprawę statusu zdrowotnego zwierząt były narzucone odgórnie, litera prawą. Dla innych właściwym kierunkiem jest rzetelna wiedza i organiczna edukacja, która docelowo skłoni do dobrowolnych zmian w gospodarstwach.
Kluczowy jest dobrostan, ale jego definicja jest często niewłaściwie interpretowana, bo pomija się tak istotne parametry jak długość użytkowania krów czy śmiertelność cieląt, kosztem wymiarów legowisk czy dostępnej powierzchni na krowę.
Wszyscy zgodzili się też, że jednym z ważnych źródeł informacji będą nowe technologie, które w coraz większym zakresie wchodzą do obór oraz umiejętność interpretowania danych oraz w końcu podejście lekarzy weterynarii. Ci ostatni coraz bardziej powinni podchodzić do stada kompleksowo i postawić głównie na profilaktykę, a nie terapie pojedynczych sztuk.
Pełną relację ze spotkania we Wrocławiu przedstawimy w jednym z kolejnych wydań dodatku specjalnego top bydło.
Pełną relację ze spotkania we Wrocławiu przedstawimy w jednym z kolejnych wydań dodatku specjalnego top bydło.
mj/Fot. Jajor