Umówmy się – hasło "pod drzwi" jest mocno symboliczne – śmieje się Agnieszka Sobczak, dodając:
– Stawiamy na murkach, wieszamy na płocie, w siatce na balkonie, chowamy pod krzaczkiem w ogrodzie. Wreszcie dostarczamy do rąk własnych, ochroniarzowi, uczynnym sąsiadom. Naszym klientom inwencji nie brakuje. Naprawdę nie trzeba być w domu i na nas czekać, by odebrać paczkę od rolnika.
Pomysł na rolniczy biznes
Zaczęło się 5 lat temu, jeszcze przed pandemią, początkowo od samego mleka.
– To było nawiązanie do rozwiązania z czasów komuny, kiedy to mleczarki co rano, dzwoniąc butelkami roznosiły po blokach z wielkiej płyty butelki z mlekiem, z charakterystycznym złotym albo srebrnym kapslem – wspomina nasza rozmówczyni i dodaje: – Klientom szybko samo mleko przestało wystarczać. Zaczęły się pytania o jaja, sery, owoce. Chcąc nie chcąc poszerzałam asortyment.