
Podczas organizowanego przez naszą redakcję Forum Rolników i Agrobiznesu – Świnie o tym, jak ważne w procesie produkcji jest zbieranie danych, przekonywał Jacek Mey, producent prosiąt z miejscowości Wymokłe w woj. kujawsko-pomorskim. Rolnik od 2009 r., kiedy w gospodarstwie było 70 loch w cyklu zamkniętym, dokumentuje i liczy wszystkie koszty produkcji.
– Dzięki temu wiem, czy produkcja świń się opłaca oraz w jakim kierunku rozwijać gospodarstwo – mówił rolnik, który dziś utrzymuje stado 320 loch genetyki Topigs Norsvin, nastawione na produkcję prosiąt.
Pierwszym krokiem do liczenia kosztów produkcji jest jego zdaniem paszarnia. Pasza generuje największe koszty, dlatego skrupulatnie notuje każdą tonę wytworzonej mieszanki. Dzięki temu jest w stanie dokładnie skalkulować, ile ton paszy jest przeznaczonych na poszczególne grupy produkcyjne oraz ile zwierzęta jedzą. Zbiera też wyniki z chlewni.
Zobaczyć potencjał
– Najważniejsze dla mnie są: liczba oprosionych loch, liczba żywo i martwo urodzonych prosiąt, liczba prosiąt odsadzonych od lochy i liczba sprzedanych prosiąt w przeliczeniu na 1 lochę. Udaje nam się co kwartał podnosić wyniki – wyliczał wskaźniki praktyk, u którego rodzi się 16,36 żywych prosiąt w miocie, ważących średnio 1,36 kg.
Pod kontrolą
Każda grupa odsadzanych prosiąt ma zakładaną kartę odchowu.
– Zapisuję na niej, ile zwierząt wchodzi do odchowalni i ile ważą w momencie wstawienia. Notuję każde padnięcie, ilość zużytej paszy oraz końcową masę ciała świń – wyliczał Mey.
Więcej o tym, w jaki sposób Jacek Mey prowadzi dokumentację produkcji oraz jakie dane o swoim stadzie dzięki temu uzyskuje przeczytacie w sierpniowym wydaniu "top świnie".
