– Już niebawem ruszamy z budową! – to deklaracje właścicieli trzech gospodarstw nastawionych na produkcję świń, którzy podczas odbywających się w Poznaniu Dni Przedsiębiorcy Rolnego przedstawiali swoje plany na przyszłość. Rolnicy z trzech województw: wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego oraz mazowieckiego, mimo niepewności na rynku stawiają na rozwój i chcą powiększać skalę i poprawiać efektywność produkcji. Maciej Szudrowicz z Tłukaw (wlkp.) i dwupokoleniowa rodzina Fik z Czewujewa (kuj.-pom.) będą rozwijać produkcję prosiąt.
Pierwsze gospodarstwo powiększy soją skalę produkcji z 270 do 700 macior, drugie zaś ma w planie budowę nowej chlewni na 210 loch. Inwestorzy podpisali umowy z ARiMR i mają szansę otrzymać dopłaty do budowy – Szudrowicz 900 tys. zł, a Fik 1,8 mln zł, gdyż chlewnia będzie wspólną inwestycją realizowaną wraz z ojcem.
Inwestycje w toku
– Oby po złożeniu wniosku o płatność Agencja nie dopatrzyła się żadnych uchybień, bo pieniądze przepadną. Z tymi urzędnikami do końca nic nie wiadomo – mówili rolnicy.
Maciej Szudrowicz zamierza zakończyć inwestycję po połowie tego roku, Fik na przełomie 2017 i 2018. Projekty i wyposażenie budynków jest już wybrane, kwestią otwartą pozostaje genetyka loch. Inwestorzy wahają się między lochami duńskimi i holenderskimi. Rozważają zalety i wady każdej z genetyk i przeliczają je na zysk ekonomiczny.
– Lochy duńskie rodzą bardzo liczne mioty, ale odchowanie nadliczbowych prosiąt nie zawsze ma uzasadnienie ekonomiczne. Czasem warto odchować mniej, ale taniej – wskazywał Szudrowicz, który aktualnie pracuje z lochami PIC, DanAvl i Topigs.
Po zakończonych inwestycjach rolnik będzie dążył do wprowadzania na rynek ponad 400 prosiąt tygodniowo. Fik taką liczbę będzie odchowywał co 3 tygodnie.
Zbyt mało prosiąt
– Taka ilość to wciąż dla nas zbyt mało – mówiła Agnieszka Dobiesz z Mojnowa położonego w powiecie żuromińskim (woj. mazowieckie), słynącego z tuczu nakładczego. Rolniczka dysponuje tuczarnią na 2 tys. stanowisk, bliźniaczą niebawem odda do użytku. Jej zdaniem w Polsce nie ma możliwości zakupu prosiąt z jednego źródła na zasiedlenie tak dużych obiektów, więc właściciele tuczarń skazani są na import warchlaków lub współpracę z firmami, które dostarczają zwierzęta.
Na tę drugą opcję zdecydowała się właśnie Agnieszka Dobiesz – już siedem lat współpracuje z firmą AgriPlus i stopniowo powiększa potencjał swojego gospodarstwa. Wskazuje jednak, że gdyby znalazła dobrego indywidualnego dostawcę prosiąt do swojej tuczarni, zastanowiłaby się nad produkcją na własną rękę.
pj-t