Z każdymi nowymi publikowanymi danymi statystycznymi, widzimy, jak bardzo pogłębia się spadek liczby stad. Najwięcej ubywa tych, które przez całe dziesięciolecia były solą produkcji w Polsce – rodzinnych. Tych, które gwarantowały hodowcom i producentom przyzwoity byt. Jaki czeka je los? Jak sobie radzą w tych niespotykanie trudnych i niezrozumiałych czasach? Specjalnie dla Was wybraliśmy się do zagłębia trzodowego, w okolice Krotoszyna w Wielkopolsce, które słynie z rodzinnej produkcji świń.
Z Wojciechem i Martinem Bruzi spotkaliśmy się w 2017 r. Wówczas ojciec i syn rozwijali swoje gospodarstwo w Szymanowie (pow. krotoszyński), które dziś liczy z dzierżawami ok. 55 ha. Rolnicy budowali wtedy tuczarnię na 1650 świń i planowali wspólną pracę w chlewni. Z optymizmem patrzyli w przyszłość. Obecnie mają w sumie 2250 miejsc tuczowych. Stara chlewnia na 600 tuczników została przerobiona z głębokiej ściółki na ruszty. Nowa jest podzielona dokładnie na pół – 825 po prawej i 825 tuczników po lewej stronie korytarza.
– W sierpniu 2018 r. zasiedliliśmy nową chlewnię pierwszymi warchlakami sprowadzonymi z Danii. Kosztowały one wówczas...