Nie licząc przedwczorajszych lokalnych ulew, np. w Gnieźnie, maj zapowiada się jako miesiąc ubogi w opady. Powinien dostarczyć statystycznie ok. 50 mm opadu (50 l wody na m2), natomiast do drugiej dekady w wielu rejonach nie spadła nawet przysłowiowa kropla deszczu. Od dwóch dni obserwuje się lokalne burze czy opady, ale poza miejscowymi opadami rzędu 7–15 mm, czy wyjątkami ulew, większość kraju, a dokładnie rolników, wciąż czeka na deszcz.
Niepokojący jest ponadto fakt, że rośliny rozpoczęły w tym roku wegetację dużo wcześniej, zatem do optymalnego rozwoju potrzebowały również wcześniej więcej wody. Ponieważ deszcze do połowy maja nie padały, stąd obserwowane obecnie na polach, przedwczesne zasychanie np. dolnych partii zbóż czy użytków zielonych.
Deficyt wody
O braku i ubytkach wody glebowej i ich skutkach dla upraw polowych najlepiej świadczą mapy wilgotności gleb i ewapotranspiracji (źródło; IMGW – PIB).
Wskaźnik wilgotności gleb na poziomie 28–100 cm (mapa 1.), a więc zasięgu większości korzeni upraw, pokazuje znaczy zasięg tego deficytu oraz duże lokalne zróżnicowanie. Rejony o największym niedoborze wody w glebie to woj. lubuskie, łódzkie, północna część woj. dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego oraz duża część woj. pomorskiego i lubelskiego.
Należy też dodać, że obszary o wilgotności poniżej 30–40% (kolory od żółtego do czerwonego) wskazują na deficyt wody w strefie korzeniowej.
Równie niekorzystnie przedstawia się także mapa prezentująca sumę ewapotyranspiracji za ostatnie 10 dni (mapka 2.).
Tu zdecydowana większość kraju utraciła w tym czasie od 35 (kolor żółty) do ponad 50 mm wody (kolor ciemnoczerwony), która odparowała z gleby i w formie transpiracji z powierzchni roślin. Jeśli więc w najbliższych dniach sytuacja opadowa się nie zmieni, wilgotność gleby poniżej 30% obejmie także północne i centralne rejony Polski.
[bie]