Zagrożenia dla upraw - jak to widzi firma ubezpieczeniowa?
Tomasz Czubiński: Panie Andrzeju jesteśmy w trudnym roku, praktycznie nie było zimy, następnie pola przez długi czas zalane były wodą, w kwietniu przymrozki, aktualnie mamy do czynienia z gradobiciami, nadchodzą nawalne deszcze i wichury. To wszystko stanowi zagrożenie dla upraw rolniczych. Jak to wygląda z punktu widzenia firmy ubezpieczeniowej, czy macie dużo zgłoszeń?
Andrzej Janc: Ten rok obfituje w bardzo dużą ilość zgłoszeń. Są regiony, gdzie praktycznie na powierzchni 100% pól zostały zgłoszone szkody. Na początku były to szkody przymrozkowe, dotyczyły one rzepaku ozimego oraz wybranych odmian pszenicy ozimej, a także jęczmienia ozimego. Teraz zgłaszają się szkody z gradobicia i deszczy nawalnych w uprawach innych niż ozime.
Zobacz także: Raport IUNG-PIB – susza rolnicza i 20% strat w plonach
Ocena szkód w uprawie - jaki jest czas oczekiwania na eksperta?
T.Cz.: Powiedział Pan, że rolnicy zgłaszają dużą liczbę szkód. Ile w tej chwili rolnik musi czekać na przyjazd eksperta do oceny?
A.J.: W pierwszej kolejności skupiamy się na likwidacji szkód z ryzyka przymrozków wiosennych. Cały czas trwa akcja likwidacyjna dotycząca szkód, które zostały zgłoszone z przymrozków występujących w okolicach 20 kwietnia i w późniejszych okresach w innych regionach kraju.
Specyfika przymrozków wiosennych ma to do siebie, że symptomy tych szkód widoczne są dopiero np. na przykładzie rzepaku, po opadnięciu płatków, a na przykładzie zbóż dopiero po ich wykłoszeniu. Dlatego też czas oczekiwania zależy od tego, w jakiej fazie wystąpiło zdarzenie i w jakiej fazie będzie prowadzona likwidacja szkód. Z reguły jest to czas około kilku tygodniu. Rolnicy zgłaszali ten fakt, na krótko po wystąpieniu przymrozków, a my przyjeżdżaliśmy na pierwsze oględziny, a następnie na kolejne, po to, aby móc wyszacować już ubytek w plonie na roślinie, która pokazuje pełen obraz szkody.
Przesunięcie wegetacji roślin uprawnych
T.Cz.: Co takiego się stało w tym roku, przecież przymrozki występowały w tym samym okresie co w inne lata do tzw. zimnej Zośki i tych szkód aż tyle nie było.
A.J.: Można powiedzieć, że ewenementem na skalę ostatnich kilkudziesięciu lat jest przesuniecie okresu wegetacji. W tym roku tak jak wspominaliśmy wcześniej praktycznie nie było zimy, rośliny rozpoczęły wegetacje bardzo wcześnie. Mieliśmy bardzo ciepły, gorący początek kwietnia, gdzie wegetacja wręcz wybuchła, a następnie w drugiej połowie miesiąca nastąpiło wychłodzenie i przymrozki wiosenne.
Szacuje się, że rzepaki zakwitły o około trzy tygodnie wcześniej niż zazwyczaj. Wczesne odmiany pszenicy, które zaczęły się kłosić, bardzo negatywnie zareagowały na wystąpienie przymrozków co widzimy na polach Dolnego Śląska i na Opolszczyźnie, ale nie tylko, bo i w innych regionach kraju również. Co ciekawe nie tylko pszenica, ale również żyto, które jest przecież stosunkowo odporne na tego typu zdarzenia. Ja pracuje w branży ponad 20 lat, a w roku 2007 po raz pierwszy spotkaliśmy się z bardzo dużymi przymrozkami na rzepaku. Na zbożach tego jeszcze nie było widać. Być może chęć rolników do uprawy odmian wcześniej dojrzewających wpływa na to, że te szkody się pojawiają.
T.Cz.: Często się zdarza, że mamy dwa sąsiadujące pola, jednego rolnika lub dwóch różnych rolników, na nich są dwie różne odmiany i wyglądają one inaczej, albo wyglądają tak samo, ale potem w kombajnie okazuje się, że z jednego plon był niższy. Z czego to wynika?
Dowiedz się więcej i zobacz cały odcinek!