Tak mokrej końcówki jesieni i początku zimy nie było w Polsce od bardzo dawna. W wielu rejonach kraju padało w tym okresie niemal codziennie po kilka, a nawet kilkanaście mm. Od dłuższego czasu gleba w wielu rejonach jest nasączona do granicy pojemności wodnej i nie przyjmuje nawet niewielkich ilości wody, tworząc na polach rozległe zastoiska (patrz wykres; źródło IMGW).
Na zalanych polach wstrzymano wszystkie prace. Niestety, duża grupa rolników nie zdążyła wykonać m.in. ochrony herbicydowej zbóż ozimych, wstrzymano też wykopki ziemniaka i buraka cukrowego oraz zbiory kukurydzy ziarnowej. Nie prowadzi się także uprawek polowych i późnych siewów pszenic, gdyż ciągniki grzęzłyby w błocie. To racjonalne zachowania, a ponadto chroniące glebę przed zniszczeniem jej struktury, co miałoby poważne konsekwencje dla upraw następczych przez kilka kolejnych lat.
Tam, gdzie z konieczności kontynuowano niektóre prace, gleba jest mocno rozjeżdżona i z głębokimi koleinami, co być może dopiero na wiosnę uda się ją doprowadzić płytszymi uprawkami wyrównującymi do stanu względnej użyteczności. Należy jednak mieć na uwadze, że nie przywróci się tam szybko właściwej struktury, glebę w tych miejscach będzie trudno doprawić, będzie też nierównomiernie uwilgotniona, co odbije się na terminie i jakości wschodów upraw jarych.
Wody ponad miarę
Ostatni raport IMGW o stanie wilgotności gleby z 21.11 w warstwie 0–7 cm pokazuje, że najgorsza sytuacja występuje w południowym pasie Polski, gdzie wskaźnik ten wynosi od 90% do 95%, a jedynie duża część woj. pomorskiego, warmińsko-mazurskiego i częściowo woj. mazowieckiego, podlaskiego i lubelskiego ma go na poziomie 40–60% (patrz mapka).
Przy obecnym stanie pól i dalszych prognozach opadowych można przyjąć, że w ciągu najbliższych 2 tygodni ciągniki i kombajny nie powrócą na pola. Trzeba będzie poczekać z niektórymi pracami polowymi do pierwszych przymrozków, kiedy zmarznięta górna warstwa gleby pozwolą utrzymać maszyny na jej powierzchni. Jedynie w podwyższonych miejscach ze zlokalizowanymi pryzmami buraków można kontynuować dostawy korzeni do cukrowni, chociaż kolejne transporty samochodowe tym samym szlakiem wyjazdowym z pola mogą wymagać wsparcia holowniczego mocniejszych ciągników.
[bie]