Progi zwalniające pod domem
Nawet nie zapytano mnie o zdanie – przyznaje z żalem rolnik ze wsi Grabiny Zameczek pod Gdańskiem, który w lipcu tego roku wyjeżdżając samochodem z posesji, zauważył, że na ulicy przed jego domem zamontowano dwa progi zwalniające. A to nie koniec, bowiem jak się dowiedział, wg planu na zamieszkałej przez gospodarza ulicy Grabowej, która jest drogą bez przejazdu, wyasfaltowaną na odcinku zaledwie jednego kilometra, mają powstać w sumie cztery takie progi.
– Mieszkam w Grabinach Zameczku od dobrych 50 lat, a od 30 lat już jako trzecie pokolenie prowadzę gospodarstwo rolne. Gmina, w której leży wieś, jest gminą rolniczą. Gdzie się nie obejrzymy, widzimy pola. W sąsiedztwie ulicy Grabowej nie ma żadnej szkoły ani nawet sklepu, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego te progi zostały zamontowane właśnie w tym miejscu – mówi Marek Grabarek.
Jeden rolnik kontra reszta wsi
Kiedyś wieś była zamieszkiwana w większości przez gospodarzy. Dzisiaj w dużej mierze przez ludność napływową, ale też emerytów.
– Jestem jedynym rolnikiem, mieszkającym przy ulicy Grabowej. Od czterech miesięcy, chcąc dojechać do swoich pól, muszę przejechać przez nieszczęsne progi, nieraz nawet kilkadziesiąt razy dziennie. Odczuwam z tego powodu ogromny dyskomfort pracy – opowiada rolnik z Pomorza. Nie mówiąc już o szkodach z tytułu uszkodzeń sprzętu rolniczego. Jak wskazuje Grabarek, maszyny nie są przecież zamortyzowane na tyle, aby tak często pokonywać progi zwalniające.
– Tego na pewno żaden producent maszyn rolniczych nie przewidział – dodaje z bezradnością w głosie.
Żuławy Gdańskie mają tę specyfikę, że rolnicy, poruszając się sprzętem rolniczym podczas jesiennych prac w polu, pozostawiają spore ilości błota na drogach.
– Zwłaszcza po burakach, kukurydzy czy oborniku zostaje sporo zanieczyszczeń, które sprzątamy ładowarkami. Niestety, przy progach nie ma takiej możliwości, więc zamiast wpływać na bezpieczeństwo ulicy, bo takie jest ich przeznaczenie, to je obniżają – zwraca uwagę Marek Grabarek.
Jedni we wsi tylko śpią, drudzy też pracują
Z przesłanych 10 października br. odpowiedzi na zapytania skierowane przez naszą redakcję do Urzędu Gminy w Suchym Dębie wynika, że progi zwalniające liniowe najazdowe PVB-7/98 we wsi Grabiny Zameczek na ul. Grabowej zostały zainstalowane na prośbę mieszkańców. Fakt ten tym bardziej powoduje, że bohater reportażu czuje się dyskryminowany i zaszczuty przez sąsiadów ze względu na wykonywany zawód.
– Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy wyprowadzają się z miasta po to, aby zamieszkać na wsi. Każdy w końcu szuka miejsca, gdzie może odpocząć i się wyciszyć. Wkurza mnie tylko ten brak zrozumienia, bo miejsce do życia, które dla jednych pełni funkcję przysłowiowej sypialni, dla drugich jest także miejscem pracy. Ulicą Grabową rocznie przewożone jest ok. 15 tys. ton płodów rolnych – podkreśla pan Marek, który nie zamierza pozostawić tej sprawy bez walki.