Janusz Wojciechowski: Mój mandat dotyczy dokończenia tej reformy, a więc przeprowadzenia jej przez całą procedurę w Parlamencie Europejskim i w Radzie. Zobaczymy, jakie będzie stanowisko Parlamentu i Rady. Zdaniem większości posłów do PE wątpliwości dotyczą zbyt daleko idącej elastyczności względem państw członkowskich. Parlamentarzyści oczekują, że będzie więcej wskaźników określanych na poziomie unijnym, np. dotyczących ekoprogramów. Parlament chciałby określenia więcej rodzajów interwencji na poziomie unijnym. Zadeklarowałem otwartość na rozmowy na ten temat i jeżeli pojawią się sensowne propozycje, to istnieje możliwość ich poparcia. Z jednej strony – jest potrzebna elastyczność, bo różne jest rolnictwo w państwach członkowskich. Z drugiej, aby osiągać cele unijne, zwłaszcza w zakresie ochrony środowiska, muszą być jasno sformułowane wymagania.
K. B.: Nasz rząd obiecuje, że mając komisarza z Polski uda się podnieść dopłaty co najmniej do poziomu średniej, a może nawet zrównać z zachodnimi sąsiadami. Jak chce pan do tego przekonać Parlament i Radę?
J.W.: Parlament jest już przekonany, że nierówność dopłat jest niesprawiedliwa. I nie ma w tej chwili ani ekonomicznego, ani społecznego, ani politycznego uzasadnienia tych nierówności. Pozostaje tylko kwestia, jak do tego dojść, aby było to akceptowalne politycznie w całej Unii. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze by to osiągnąć. Propozycje Komisji są dość ostrożne. Sądzę, że pojawi się polityczna wola, by proces wyrównywania przyspieszyć. Nie będę mówił o szczegółach, bo proces negocjacji wchodzi w decydującą fazę. Zależy to od politycznej woli przede wszystkim Parlamentu i Rady.
K. B.: Czy będzie to realne przy mniejszym budżecie, jaki mamy na WPR?
J.W.: To będzie trudne przy mniejszym budżecie. Przy mniejszym budżecie zmniejsza się średnia, o tym też trzeba pamiętać. Opowiadałem się za budżetem odpowiednim do wielkich wyzwań, jakie stoją przed rolnictwem. Na ostatnim posiedzeniu Rady obniżony budżet był krytykowany. Być może jest szansa, by ten budżet zwiększyć.