Europejski Zielony Ład, a zwłaszcza jego strategie „Od pola do stołu” i „Bioróżnorodności” budzą coraz więcej niepokoju i obaw wśród rolników, bo mogą spowodować duży wzrost kosztów produkcji rolnej. Dlatego posłowie PSL Stefan Krajewski i Jan Łopata zapytali ministra rolnictwa Grzegorza Pudę o jego stanowisko w tej sprawie.
W odpowiedzi na tę interpelację ministerstwo rolnictwa podkreśla, że realizacja ambitnych celów strategii „Od pola do stołu” wymagać będzie dostosowań technologicznych, niekoniecznie sprzyjających rolnictwu opartemu o typowe małe i średnie gospodarstwa rodzinne.
- Wysokie koszty dostosowawcze dotyczą wszystkich ogniw łańcucha rynkowego, ale głównie gospodarstw rolnych. Z kolei możliwość właściwego odzwierciedlenia wyższych kosztów produkcji rolnej w wyższych cenach surowców rolnych może być ograniczona, z uwagi na słabszą pozycję negocjacyjną rolników względem przetwórstwa i handlu wielkopowierzchniowego i konkurencję ze strony dostawców spoza UE – wyjaśnia w imieniu Grzegorza Pudy wiceminister Ryszard Bartosik. I dodaje, że koszty dostosowawcze mogą spowodować wzrost cen żywności, co najsilniej mogą odczuć konsumenci mniej zamożnych państw UE, np. Polski.
Zdaniem resortu konieczne będzie zatem wsparcie rolników dla zrekompensowania kosztów wytwarzania żywności w sposób, który ograniczy presję środowisko i klimat. Ale jednocześnie ministerstwo ma nadzieję, że skoro przejście na zdrowy i przyjazny środowisku system żywnościowy wynika z oczekiwań konsumentów, to konsumenci zgodzą się, by płacić za żywność więcej!
- Można zatem oczekiwać, że konsumenci będą również gotowi do wynagradzania rolników za ich wysiłek w zakresie zachowania i rozwoju zrównoważonych technik produkcji, poprawy dobrostanu zwierząt, dbałości o środowisko – wyjaśnia wiceminister rolnictwa.
Ciekawe tylko, co na to konsumenci? Jakoś ciężko sobie wyobrazić, że bez zmrużenia oka zapłacą np. połowę więcej za chleb lub wędlinę.
Kamila Szałaj