Depopulacja wsi, czyli zmniejszanie się ludności na terenach wiejskich jest zjawiskiem, które w ostatnich latach nasiliło się w krajach unijnych, także w Polsce. Po 1989 roku w ponad połowie gmin wiejskich w naszym kraju ubyło mieszkańców. W ślad za tym znikają też gospodarstwa, głównie te mniejsze.
- W UE obserwujemy znikanie małych gospodarstw rolnych. W latach 2005-2015 ubyło 4 mln gospodarstw. Z 14 mln zrobiło się tylko 10 mln gospodarstw – powiedział komisarz Janusz Wojciechowski podczas debaty zorganizowanej przez Euractiv.
Zaznaczył, że w UE obserwowany jest proces starzenia się ludności rolniczej.
– Mamy kraje, gdzie ponad połowa rolników jest w wieku ponad 65 lat – poinformował komisarz. Jednocześnie dodał, że akurat Polska pod względem wymiany pokoleniowej nie wygląda źle, gdyż znajduje się w gronie trzech państwa, obok Austrii i Niemiec, gdzie odsetek najstarszych rolników powyżej 65 jest najniższy.
Ekologia zatrzyma rolników na wsi?
Wojciechowski ocenił, że UE musi odpowiedzieć na te wyzwania i podjąć działania, które spowodują, że ludzie nie będą uciekać ze wsi.
- To jest kwestia dania oferty tym, którzy znikają. Chodzi o gospodarstwa, które do tej pory nie miały szansy uczestniczyć w wyścigu produkcyjnym wymagającym coraz większej koncentracji – podkreślił komisarz.
Wojciechowski przytoczył tu przykład gospodarstwa zajmującego się hodowlą świń. Ocenił, że wyścig na masową produkcję spowodował, iż rolnikom „przestało wystarczać najpierw 50 świń, bo trzeba było mieć 100, potem już 500, a dzisiaj tysiące”.
- Dla przykładu: w Danii w gospodarstwie utrzymującym świnie jest średnio ich ok. 3700 – powiedział komisarz.
Poinformował, że intencją Komisji Europejskiej jest zmienić reguły tego wyścigu, by dziś to najsłabsi otrzymali szansę pozostania na wsi. W ocenie komisarza ekologia jest odpowiedzią na to wyzwanie.
- Rozwój rolnictwa ekologicznego to znakomita oferta dla małych i średnich gospodarstw – wyjaśnił komisarz.
Przypomniał, że tydzień temu KE przedstawiła Plan Rozwoju Rolnictwa Ekologicznego.
- To wielki plan zwiększenia potencjału rolnictwa ekologicznego w UE mierzonego obszarem ziemi objętej rolnictwem ekologicznym z 8 do 25 proc. w ciągu jednej dekady. Przypomnę tylko, że Polska ma zaledwie 3 proc. ziemi objętej gospodarstwami ekologicznymi, a więc jest sporo do nadrobienia - zaznaczył.
Komisarz podkreślił, że Plan KE to ogromna szansa na przywrócenie potencjału gospodarstwom, które już przestały funkcjonować na rynku.
- Agroekologia to jest szansa dla wielu gospodarstw, żeby mogły dalej funkcjonować – nie tylko przetrwać, ale i rozwijać się w tej konkurencji. Przez ofertę dla małych i średnich gospodarstw zatrzymamy depopulacje rolniczą – zaznaczył komisarz.
Ocenił też, że bardzo dużym problemem europejskich wsi jest wykluczenie komunikacyjne.
Napływ miastowych i bój o pianie koguta
Z kolei minister rolnictwa Grzegorz Puda, także biorący udział w konferencji, zwrócił uwagę na problemy wynikające z przeciwnej tendencji, czyli osiedlania się mieszkańców na wsiach położonych w pobliżu aglomeracji.
– Często ludzie ci nie zdają sobie sprawy z tego, jak wygląda praca rolnika i prowadzenie gospodarstwa. Denerwuje ich pianie koguta, jazda ciągnikiem, czy w czasie żniw praca kombajnów do późnych godzin nocnych. Osoby z miast są nieprzygotowane na to, że na wsi nie zawsze będzie ładnie pachniało, że nie jest tak cicho, jak się na początku wydawało – powiedział minister.
Jego zdaniem należy wspierać przede wszystkim tych mieszkańców wsi, którzy prowadzą produkcję w swoich gospodarstwach.
– Środki z WPR, które przeznaczone są na rozwój obszarów wiejskich, powinny trafiać przede wszystkim do rolników, a nie do napływowej ludności, której życie zawodowe związane jest z miejskimi aglomeracjami. Musimy dbać o interes rolników, dla których ziemia jest naturalnym środowiskiem, życia i pracy – zaznaczył Puda.
– Często ludzie ci nie zdają sobie sprawy z tego, jak wygląda praca rolnika i prowadzenie gospodarstwa. Denerwuje ich pianie koguta, jazda ciągnikiem, czy w czasie żniw praca kombajnów do późnych godzin nocnych. Osoby z miast są nieprzygotowane na to, że na wsi nie zawsze będzie ładnie pachniało, że nie jest tak cicho, jak się na początku wydawało – powiedział minister.
Jego zdaniem należy wspierać przede wszystkim tych mieszkańców wsi, którzy prowadzą produkcję w swoich gospodarstwach.
– Środki z WPR, które przeznaczone są na rozwój obszarów wiejskich, powinny trafiać przede wszystkim do rolników, a nie do napływowej ludności, której życie zawodowe związane jest z miejskimi aglomeracjami. Musimy dbać o interes rolników, dla których ziemia jest naturalnym środowiskiem, życia i pracy – zaznaczył Puda.
Kamila Szałaj, fot. KE