
Serbia – kraj, który oficjalnie promuje swoją siłę rolniczą – stoi przed paradoksem, który trudno zignorować. Cena mleka jest tak niska, że rolnicy ledwo wychodzą na zero, podczas gdy konsumenci w sklepach płacą kilka razy więcej. W skupie litr mleka kosztuje od 40 do 60 dinarów (ok. 1,42-2,13 zł/l), a na półkach sklepowych jego cena sięga 140 dinarów (ok. 5 zł/l). W tej sytuacji serbscy rolnicy coraz głośniej protestują, oskarżając rząd o brak skutecznej polityki rolnej.
Sprawdź również, jakie były grudniowe ceny mleka w Polsce w 2024 r. [GUS]?
Serbskie mleczarstwo na skraju upadku?
Branża mleczarska w Serbii od lat zmaga się z problemami. Przewodniczący Ruchu Ludowego Serbii (NPS) Miroslav Aleksić jasno określa sytuację jako dramatyczną. Z jednej strony rolnicy ledwo wiążą koniec z końcem, sprzedając mleko po cenach niższych niż woda butelkowana, co jest – oczywiście – niewspółmierne do kosztów produkcji. Z drugiej natomiast na sklepowe półki trafiają produkty mleczne zawierające głównie roślinne zamienniki.
- Obywatele Serbii myślą, że jedzą prawdziwy ser, a w rzeczywistości spożywają tani ser roślinny, który kosztuje 1,8-4 euro za kilogram, podczas gdy produkcja klasycznego sera oparta na mleku kosztuje od 5,2 do 6 euro za kilogram – wskazuje Aleksić.
Branża rolnicza zwraca uwagę, że sytuacja jest tym bardziej niezrozumiała, że Serbia (a mówiąc dokładniej – rząd) deklaruje się jako potęga rolnicza. Mimo to mleczarnie ograniczają skup, a ceny spadają do poziomów, które uniemożliwiają pokrycie produkcji.
Nieudany program rozwoju rolnictwa
Rząd Serbii wprowadził w 2024 roku program rozwoju przemysłu rolnego, który miał zapewnić stabilizację sektora mleczarskiego i zwiększyć jego konkurencyjność. Plan zakładał dynamiczny rozwój rolnictwa na poziomie 9,1% rocznie. W rzeczywistości wzrost wyniósł jedynie 0,17%, co oznacza, że założenia były całkowicie oderwane od realiów rynkowych.
Były federalny minister rolnictwa Jugosławii prof. dr Koviljko Lovre nazwał ten program nierealnym i niedokładnym. W jego ocenie rząd skupił się na obietnicach bez realnego wsparcia rolników, co doprowadziło do stagnacji i pogłębiło problemy producentów mleka.
Ceny, które niszczą gospodarstwa
Ministerstwo Rolnictwa zapowiedziało interwencję poprzez wykup nadwyżek mleka i przetworzenie go na mleko w proszku. Ma to pomóc w rozładowaniu rynku, ale zdaniem ekspertów jest to tylko chwilowe rozwiązanie. Problemem pozostaje długofalowa strategia rozwoju mleczarstwa, której w Serbii brakuje.
Produkcja mleka w Serbii wynosi ok. 1,4 miliarda litrów rocznie, a spożycie spada. Jeszcze w 2012 r. przeciętny Serb spożywał 55 litrów mleka rocznie, podczas gdy w roku 2019 było już tylko 36 litrów. Analitycy przewidują, że ten trend będzie się pogłębiał, co jeszcze bardziej skomplikuje sytuację rolników. Warto też dodać, że pogłowie bydła mlecznego w kraju spadło do 180 tys. krów.
Rolnicy wściekli niskimi cenami
Hodowcy bydła mlecznego, którzy nie są w stanie sprzedać mleka po godnych cenach, zaczęli masowe protesty. W styczniu odbyły się blokady dróg, m.in. autostrady Ibar w miejscowości Mrčajevci. W skrajnych przypadkach mleko po prostu wylewano, ponieważ mleczarnie nie były w stanie odebrać go od producentów. Protesty miały też miejsce w regionach Raška, Šumadija i Moravička, a gospodarze żądali podwyższenia cen skupu i regulacji rynku.
Sytuacja staje się coraz bardziej napięta, ponieważ niektóre mleczarnie całkowicie wstrzymały skup. Ministerstwo Rolnictwa ogłosiło, że problem nadwyżek zostanie rozwiązany poprzez interwencję zakładów mleczarskich „Imlek” i „Dr Milk”, które zobowiązały się do odbioru mleka. Jednak rolnicy nie widzą w tym długoterminowego rozwiązania.
Eksperci podkreślają, że serbskie rolnictwo, w tym branża mleczarska, potrzebuje systemowej reformy, która obejmie zarówno rolników, jak i przetwórców. Na razie rząd skupia się na gaszeniu pożarów, ale jeśli nie wprowadzi fundamentalnych zmian, Serbia może wkrótce stać się krajem całkowicie uzależnionym od importowanych produktów mlecznych.
Kto zarabia na serbskim mleku?
Nie jest tajemnicą, że najwięksi beneficjenci obecnej sytuacji to pośrednicy i sieci handlowe, które wykorzystują tanią produkcję do maksymalizacji zysków. Na trudnej sytuacji rolników bogacą się importerzy mleka roślinnego i tanich zamienników serów.
– W Serbii tylko handlowcy odnoszą sukcesy i się bogacą, podczas gdy producenci ponoszą klęskę i bankrutują – podkreśla Aleksić.
W zeszłym roku Serbia zaimportowała 9 tys. ton mleka roślinnego, 28 tys. ton serów roślinnych, 32 tys. ton śmietany i 10 tys. ton masła. W tym czasie lokalni producenci nie mogli sprzedać swojego mleka po opłacalnych stawkach.
W zasadzie problemy rolników w wielu krajach są podobne – wahania rynkowe, rosnące koszty produkcji, działania rządu. W niektórych krajach to zmusza rolników do zadania sobie pytania, czy dalsze prowadzenie gospodarstwa rolnego ma sens. W przypadku Serbii mleko obecnie jest sprzedawane po cenach poniżej opłacalności, a jeśli sytuacja się nie zmieni, sektor mleczarski może upaść. Czy Polska może podążyć śladem Serbii? Oby nie... Ale nawet polscy hodowcy przyznali, że 2024 rok nie były taki zły „w mleku”.
Mkh na podst. Dairy Global, novimagazin.rs, agroklub.rs