W całym kraju, także u nas, codziennie ludzie przychodzą po mleko. Gospodarstwa, które nie mogą sprzedać surowca, oddają tyle, ile się da lub sprzedają za niewielkie pieniądze. Mleko jest obecnie jedynym źródłem dochodu, ponieważ nie można sprzedawać zbóż ani zwierząt na ubój. Do tej pory całe nasze mleko udawało nam się sprzedać, ale także codziennie rozdajemy część potrzebującym.
Nasze gospodarstwo funkcjonuje mniej więcej normalnie. Musieliśmy jednak całkowicie zmienić żywienie krów, ponieważ soja i słonecznik są trudne do zdobycia i dość drogie. Zamiast nich krowy dostają rozdrobnione ziarna soi i mocznikiem i więcej lucerny w dawce pokarmowej. Do wojska trafiło tylko kilka osób z naszej ekipy, ale bardzo odczuwamy ich brak, zwłaszcza weterynarza i elektryka. Aktualnie przedsiębiorstwa produkujące żywność mają statut niezbędnych dla kraju i ludzie stamtąd nie dostają powołania do armii.
Allan Bergholdt zarządca fermy mlecznej Dairy Center Kischenz (1600 krów dojnych)
Nadchodzi wiosna i musieliśmy bardzo zmodyfikować nasze plany. Zazwyczaj wysiewamy dużo buraków cukrowych, ale z tego zrezygnowaliśmy całkowicie. Uprawa jest kosztowna, a nie mamy pewności, czy cukrownie będą w tym roku działać. To oczywiście przełoży się na żywienie krów, bo nie będzie wysłodków. Mamy w zapasie trochę materiału siewnego i nawozów, ale kolejnym dużym problemem jest znalezienie paliwa do maszyn. Do rozpoczęcia siewu pozostało jeszcze dobry tydzień, więc wiele rzeczy może się zmienić, zarówno na lepsze, jak i na gorsze.
Współwłaścicielem i kierownikiem farmy jest Holender Kees Huizinga – od 20 lat mieszkający w Ukrainie. Od początku jest wielkim ambasadorem tego kraju, walczącym o zakończenie wojny. Jest głosem i duszą wszystkich ukraińskich rolników – mówi prawdę o wojnie; tłumaczy rządom UE rzeczywistość i nieuchronność globalnego kryzysu żywnościowego i humanitarnego.