Wszyscy uczestnicy tak mocno rozregulowanego rynku zastanawiają się, co będzie z rzepakiem dalej. Niepokoją się zarówno posiadacze rzepaku, bo w oczach w ciągu paru dni podrożał im o prawie 100 zł i tyle samo potem staniał. Przetwórcy widząc hamująca reakcję dostawców myślą o zaopatrzeniu, choć na najbliższe tygodnie są pokryci.
Czy pojadą na ful speed?
Większość rzepaków na krajowych polach zostało już skoszone, już raczej nikt się nie łudzi, ze rzepaku będzie równie dużo co przed rokiem. Wciąż trwają dyskusje o zapasach ubiegłorocznych, które szacowane są na 300–600 t, ale zarówno jedna jak i druga liczba nie gwarantują utrzymania poziomu przerobów z ubiegłego roku. Choć jeszcze pierwsza część sezonu i zarazem druga połowa roku kalendarzowego mogą w statystykach branżowych zaciemnić ten obraz. Stanie się tak, jeśli przetwórcy już teraz nie podejmą jakiś decyzji koncernowych, o całorocznym obniżeniu poziomów wykorzystania swych mocy. Jazda na full speed się w tym sezonie raczej nie opłaci.
W świetle niższego zaopatrzenia obniżenie celu przerobu o 10–15% z punktu widzenia przetwórcy byłoby bardziej wskazane niż ...