Ceny żywca wieprzowego doszły w Chinach w 2020 r. do ok. 23–24 zł/kg. Po tym, jak na potęgę wszyscy zasiedlali chlewnie czym się dało, rynek się załamał. Kiedy doszło do obniżania ceny, nastąpiła panika. Wszyscy wyprzedawali tuczniki i to doprowadziło do załamania cen.
W drugiej połowie 2019 r. ceny tuczników sięgały 2 tys. zł/szt. Oczywiście, większy zarobek notowali ci, którzy produkowali prosięta w oparciu na własnych lochach. Ale do końca 2020 r. narzekać nie mógł nikt. Stawki za żywiec nie były już tak wysokie, ale wciąż zadowalające, bo kto nie cieszyłby się z 1200–1400 zł/tucznika. Rekordowe stawki dotyczyły nie tylko tuczników. W 2020 r. prosięta 20-kg kosztowały ok. 70 zł/kg. Pod koniec 2021 r. ceny wróciły do poziomów sprzed ASF, ale wzrosły koszty produkcji. Analitycy szacują, że koszty produkcji w drugiej połowie 2021 r. wynosiły tam ponad 11 zł/kg, a ceny żywca poniżej 10 zł/kg. Obecnie za tucznika producenci dostają ok. 700 zł/szt. Eksperci uważają, że przez załamanie na rynku wielu mniejszych farmerów zrezygnuje z produkcji świń.
Powolna odbudowa stad
Liczba stad utrzymujących lochy w Chinach spadła w 2019 r. do 31 mln, ale już widać, że powoli się odbudowuje. Jednak ten proces jest powolny. Farmerzy, którzy nie mieli dostępu do materiału hodowlanego przy bardzo wysokich cenach żywca, wybierali do krycia loszki z tuczu, co zdaniem Lee spowodowało załamanie wyników produkcyjnych.
W 2020 r. nawet 60% stad opierało się na remoncie z loszek-tuczników. To doprowadziło do dewastacji wydajności w całym kraju. Aby uzupełnić straty, Chińczycy zmuszeni są do importowania loszek. W 2020 r. powstało ponad 31 tys. nowych stad reprodukcyjnych, zasiedlanych wysokiej jakości materiałem genetycznym, głównie z Danii, Francji, USA i Wielkiej Brytanii. Kupują głównie zwierzęta czystorasowe, by namnażać materiał hodowlany.