Bartłomiej Czekała: To wszystko sprawiło, że rolnicy zaczęli o tych świniach myśleć częściej niż poprzednio. Podsumuj proszę ostatnie miesiące w hodowli trzody chlewnej.
Anna Kurek: Producenci świń przywykli do tego, że jest to bardzo dynamiczny rynek, są przyzwyczajeni do górek, do dołków świńskich i nie jest to dla nich żadną nowością. Nowością był bardzo długi dołek, który trwał dwa lata. Stąd właśnie te liczby, które nam z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień spadają. Mamy mniej świń, mniej stad. To wszystko jest konsekwencją i pokłosiem bardzo długiego kryzysu, którego w historii jeszcze nie przeżywaliśmy. Od wiosny tego roku notujemy polepszenie na rynku, historycznie wysokie ceny. Było kilka tygodni stagnacji i w ubiegłym tygodniu była zwyżka, w tym tygodniu kolejna podwyżka. Wszyscy patrzą na Niemcy, a rolnicy z dużą aprobatą i radością przyjmują te informacje.
Dużo na rynku również powoduje to, że obniżyły się w końcu koszty produkcji, spadły ceny zbóż paszowych, możemy mówić o tym, że opłacalność produkcji wróciła. Wszelkie analizy wskazują, że potrwa to dłuższy czas, ponieważ świń Europie jest mniej. Nie tylko w Polsce, w zasadzie w każdym państwie, które produkuje świnie w UE, ta populacja świń się zmniejszyła, również w Hiszpanii, która dotychczas tylko stado powiększała. Teraz widzimy, że sytuacja się ustabilizowała i ta zwyżka wielkości produkcji, również wyhamowuje. Co to oznacza? Świnie będą drogie, drogie będą również warchlaki. Wszyscy analizujemy, jakie stawki są od zeszłego notowania. 30 kg świnie polskie i krajowe między 550, a 600 zł. Pojawiły się nawet oferty sprzedaży 30 kg polskich świń powyżej 600 zł. Takich stawek nie pamiętamy. Co to może oznaczać dla nas? Koniunktura jest i będzie.
Jest jeszcze wiele innych rzeczy, które się na to nakładają. Wydawałoby się, że jeżeli pasze są tańsze, świnie droższe, to producenci w końcu będą mogli mówić, że zaczęli zarabiać. Nie jest to tak do końca optymizm, ponieważ za długo trwał kryzys i producenci świń, ci którzy z tego żyją, ci profesjonalni odbudowują straty. Można nawet powiedzieć, że liżą rany i ta koniunktura, z tego co mówią producenci musiałaby jeszcze potrwać co najmniej rok, żeby faktycznie można było mówić, o tym, że wrócą do tego poziomu satysfakcji produkcji, wróci chęć do inwestycji, która w zasadzie spadła do zera. Dzisiaj producenci, również się z tą decyzją wstrzymują. Potrzeba dużo więcej czasu.
Jak to zwykle bywa w produkcji świń, mamy kilka dodatkowych niespodzianek, m.in. ustawa o produkcji do 10 szt. świń na użytek własny, przy obniżonych zasadach bioasekuracji powoduje mnóstwo dyskusji.
Bartłomiej Czekała: Ustawa ustawą, ale co o tym mówią profesjonalni producenci świń, którzy mają rygory ASF i których one trzymają w karbach już od dłuższego czasu. To wytłumacz może naszym widzom, na czy polega ta zmiana w praktyce i co to oznacza też dla tych dużych producentów, którzy będą mieli po sąsiedzku tych producentów, którzy tych zasad nie będą musieli stosować?
Anna Kurek: Wydaje mi się, że nikt nie chce ograniczać niczyjej wolności i o ile większość producentów świń niekoniecznie kłóci się (tych profesjonalnych) z tym, że dopuszcza się produkcję na użytek własny kilku sztuk zwierząt, o tyle niepokojące jest to zniesienie zasad bioasekuracji, na które profesjonalni producenci wydają majątek…..