Zdaniem Roberta Telusa, obecnego ministra rolnictwa, lista firm zajmujących się importem produktów rolno-spożywczych z Ukrainy powinna ujrzeć światło dzienne, tym bardziej, że przedstawiciele rządu twierdzą, że firmy importowały ukraińskie produkty zgodnie z prawem. W tym temacie wypowiadało się wiele organizacji rolniczych, które domagają się publikacji listy.
AgroUnia pisze do premiera Morawieckiego
AgroUnia wystosowała w tej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego, aby opublikowano listę firm, gdyż konsumenci mają prawo wiedzieć, co kupują. Według Kołodziejczaka te informacje należą się zarówno konsumentom, ale także rolnikom.
- Kto dorobił się na przywożeniu zbóż z Ukrainy? – pytał Michał Kołodziejczak na porannej konferencji pod resortem rolnictwa w Warszawie.. Według niego odbyło się to kosztem społeczeństwa i było działaniem niesprawiedliwym. Jak zaznaczył, z dzisiejszej wypowiedzi komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego wynika, że cena produktów rolnych nie ma wpływu na ceny żywności w sklepach.
- Tańsze zboże z Ukrainy, które przywoziły firmy do Polski, nie przełożyło się na tańszą żywność w sklepach, bo to jest jedyny warunek, pod którym moglibyśmy powiedzieć, że rozumiemy to działanie. Dlatego chcemy znać tą listę, chcemy wiedzieć, którzy ludzie powiązani z jednymi, czy z drugimi politykami, bo to są politycy i PiS-u i opozycji, którzy na tym się dorabiali, którzy zrobili na tym duży kapitał, wykorzystali sytuację wojny w Ukrainie i mogli się na tym dorobić – tłumaczył lider AgroUnii.
Dlaczego lista się nie ukaże?
Michał Kołodziejczak podejrzewa, że lista firm, które zajmowały się importem produktów z Ukrainy nie zostanie udostępniona, gdyż wyszłoby na jaw, że popularne polskie firmy rolno-spożywcze czy producenci pasz, zajmowali się importem tych produktów na dużą skalę, wytwarzając mąkę, czy produkując pasze lub mięso. Konsumenci po wielu negatywnych informacjach krążących w mediach (przekroczeniu norm pestycydów, zboża pełnego robaków czy chociażby zboża technicznego), mogliby przestać kupować polskie produkty znanych marek.
To jednak nie ostatni powód braku publikacji listy, który podejrzewa Kołodziejczak, gdyż do lidera AgroUnii docierają informacje o tym, że lista może być wykorzystana w polityczny sposób.
- Prawo i Sprawiedliwość bardzo możliwe, że używa szantażu wobec takich firm i mówi im, jak będziecie niedobrzy, to opublikujemy listę, jeżeli nie wesprzecie kampanii do Sejmu, która się zbliża i innych kampanii w następnym roku. To są sygnały, które dostajemy. Te firmy naprawdę są przerażone, stoją w rozkroku i według mnie są w stanie spełnić każde żądanie partii rządzącej, aby tylko społeczeństwo nie dowiedziało się, kto, czego, ile kupił – mówił Kołodziejczak i dodał, że mimo że obecny rząd „nawalił na całej linii” jeżeli chodzi o obecną sytuację na rynku zbóż i brak kontroli tego, co wjeżdża na teren naszego kraju, uważa, że publikacja tej listy mogłaby pokazać, że PiS jednak stoi po stronie konsumentów i rolników.
Minister Telus o liście importerów ukraińskiego zboża
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej w resorcie rolnictwa minister Telus został zapytany o to, kiedy i czy w ogóle taka lista importerów się ukaże.
- Czekam na tę opinię, jak dostanę opinię i będzie możliwość do opublikowania, to na tyle, ile ja mogę, bo ja nie mam wszystkich list, to zostanie opublikowana. Ja mam tylko te listy, które przechodzą przez Głównego Lekarza Weterynarii, przez inspekcję weterynaryjną. Niejednokrotnie to mówiłem, że też uważam, że rolnicy powinni wiedzieć. Z tym, że musimy pamiętać o jednym i bardzo mocno to podkreślam - taki lincz na firmach możemy zrobić zawsze, ale to nie o to chodzi. Jeżeli firmy sprowadzały zboże zgodnie z prawem unijnym, a tak robiły, to żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą. Z drugiej strony chcemy, żeby te firmy również wywoziły to zboże z Polski. Oczywiście, że to powinni rolnicy wiedzieć i to sprawa ważna. Ja jestem za tym, ale rozsądek jest bardzo w tym potrzebny - mówił minister rolnictwa.
dkol
Fot. AgroUnia