StoryEditor

Co nas czeka na rynkach rolnych w Polsce? Debata podczas Kongresu Polska Wieś XXI

Podczas niedawnego Kongresu Polska Wieś XXI w Warszawie odbyło się wiele dyskusji panelowych poświęconych polskiej wsi i rolnictwu w kontekście trudności i wyzwań , z którymi muszą się zmagać. Z oczywistych powodów temat kryzysu na rynkach zbóż pojawiał się bardzo często. Jednym z paneli, który w sposób szczególny dotykał perspektyw dla krajowego rynku zbóż była debata pt. "Perspektywy rozwoju sytuacji na rynkach rolnych w ocenie producentów rolnych i organizacji branżowych".

Debatę moderował redaktor naczelny portalu topagrar.pl Bartłomiej Czekała, a udział w niej wzięli:

  • Wiesław Gryn – rolnik, wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, lider stowarzyszenia „Oszukana Wieś,
  • Mariusz Olejnik – rolnik, Prezes Zarządu Spółdzielni Grup „Polski Rzepak i Zboża, przewodniczący Porozumienia Rolników Opolszczyzny,
  • Stefan Krajewski – poseł na Sejm z ramienia PSL, członek Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi,
  • Adam Michaś – rolnik, radny rady miejskiej w Aleksandrowie Łódzkim,

Poniżej fragmenty tej debaty. Całość do obejrzenia w filmie podpiętym w tym artykule.

Bartłomiej Czekała: Patrząc tematycznie na to, co się dzieje teraz na rynkach rolnych w naszym kraju i w polityce, to mam wrażenie, że nasz panel ma bardzo ważny temat. Rzeczywiście dzieje się sporo, ale niestety te decyzje polityczne, które zapadają, już uderzają i będą mocno uderzać w to, co się na rynkach rolnych wydarzy. A żeby rozmawiać o tym, co się może wydarzyć, to musimy się pochylić nad tym, systematyzować, uporządkować to, co się wydarzyło. Dlatego chcę do Pana skierować pierwsze pytanie: czy my jesteśmy w stanie w tej chwili oszacować, żeby dobrze się do tego tematu przymierzyć, ile mamy w tej chwili krajowych zbóż (kukurydzy, rzepaku z ubiegłorocznych zbiorów) jeszcze w naszych magazynach i co w związku z tym będzie wynikało dla nas w związku z nadchodzącym żniwami i też z tym, co się dzieje obecnie na polach? Rolnicy obecni dzisiaj na tym Kongresie mówią o tym, że po gospodarsku jak się patrzy na oziminy i rzepaki na polach, to perspektywy zbiorów są dobre lub bardzo dobre. 

Mariusz Olejnik: Szacunki zbiorów czy zapasów są różne, ale w sumie między 7 a 10 milionów ton tego surowca mamy w magazynach i problem, jeżeli chodzi o stany zasiewów i prognozy zbiorów, to też rokują bardzo dobrze, ale wszystko zależy od aury. Jeżeli się nic nie stanie, to myślę, że w rzepaku pobijemy rekord i te 4 miliony możemy zabrać. W tamtym roku było 3,8-3,9 milionów ton. Takie są prognozy i Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych, i Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju. Także myślę, że jeżeli chodzi o zbiory, mamy szczęście i mogą one być stosunkowo wysokie. To pokazuje duży wskaźnik trudności dla decydentów i dla nas, bo za chwilę zbliżają się żniwa.

Wiesław Gryn: To był taki krótki ciąg liczbowy. Jeśli zostawimy zapasy początkowe czy końcowe, jak kto woli te z 2022 roku w spokoju i powiedzmy, że to są naturalne i w tym roku też powinny takie być jakieś tam 3 miliony ton (10% produkcji, to już i tak sporo) i mieliśmy plony jakieś 33 miliony ton. Zużyliśmy 29 mln ton (to też jest takie niedoszacowane, ale powiedzmy, że tak jest), czyli mamy 4 miliony naddatku.

Zatem mamy 4 miliony plus 3 miliony zbóż oprócz rzepaku, bo proszę Państwa, to nie są 3 miliony, które funkcjonuje w mediach, tylko razem z rzepakiem to jest 4 miliony wpłynęło do nas tutaj do Polski. I to mamy 8 milionów, powiedzmy, że jeszcze mamy przeszacowane. Cały czas będę przekonywał stronę rządową że mamy 7 milionów ton. Czyli to, co powinniśmy wyeksportować plus zapasy, czyli mamy 10 milionów ton. I teraz zapasy zostawiamy, mamy dalej 7 milionów ton. 2,6 mln ton jakichś wyeksportowaliśmy. Eksport w tym roku już był taki umiarkowany, 350 ton, można powiedzieć, że miesięcznie tylko schodziło, czyli jakieś tam 2,6-2,7 mln ton. To jeszcze musimy powiedzieć, że mamy 4,5 miliona ton zapasów w magazynach, które powinno opuścić nasz kraj do żniw. Żebyśmy się nie wiem, jak starali, więcej nie wyeksportujemy jak 400 tysięcy ton miesięcznie. Można mówić o 700 tysiącach, ale przecież Pan Minister obiecał, że przez Polskę będzie tranzyt zboża, czyli jedno ukraińskie zboże to u nas będzie wypierało ukraińskie zboże, które będzie jechało na kontraktach na morze i ono będzie szybciej załadowywane niż to z Polski. Dlatego tak, że tam już kontrakty są podpisane, a my jeszcze nie wiemy, czy te kontrakty mamy czy tych kontraktów nie mamy. I dzisiaj można powiedzieć, że wyeksportujemy przez 3 miesiące 1,2-1,5 miliona ton w najlepszym wypadku. Czyli my będziemy mieli 3 miliony ton na górkę i zapasy końcowe 6 milionów ton będziemy mieli na górkę. W więc 20-proc. zapas. Nie mamy ani takich magazynów i rolnicy nie mają takich pieniędzy, bo nie sprzedają, wejdą bez pieniędzy w żniwa. To są dwa problemy. Trzeci problem jest teraz, że wejdą do nas zboża, ale z jaką ceną? Już się mówi, że od lipca będzie napływało ukraińskie zboże do Polski. A więc jak my wyjedziemy kombajnami, to już ukraińskiego zboża nam dojdzie z 500 tys. ton, i w następne żniwa nikt się nie będzie pytał o cenę, tylko będzie pytał o jedno: czy ode mnie kupisz? I tyle. I to już będzie się ciągnęło. Następny sezon mamy stracony i logistycznie, i finansowe. I to tak chyba trzeba byłoby ująć.

Stefan Krajewski: Słyszymy od Pana Ministra o 4 milionach ton, które powinniśmy wywieźć do żniw, tylko nie wiem, czy Pan Minister jeszcze bierze (pod uwagę) to, co zostało z sezonu 2021/22. To, że mamy ciągły spadek stad utrzymujących trzodę chlewną to też jest ogromne wyzwanie. I te szacunki też dzisiaj są bardzo różne, bo dzisiaj rano byłem w Polskim Radiu 24 i Pani Redaktor chciała mnie przekonać, że tylko 1,5 miliona ton wjechało, że to są szacunki, którymi należy się posługiwać. Ogólnie jaki jest problem? Łatwiej było dane pozyskać i to jest ustalenie oczywiście dziennikarzy, ale też my tu wszyscy, którzy się staramy interesować tymi tematami, szukamy tych danych, łatwiej było pozyskać te dane z kraju objętego wojną, z Ukrainy, niż z naszych służb. To my mamy dzisiaj takie doświadczenie, że mamy mieć satelitarny podgląd obornika na polu zdjęcie robione na bieżąco, a nie wiemy co nam przez granicę do końca i ile wyjechało? To jest jakaś paranoja. Kiedy zgłaszałem niejednokrotnie z mównicy sejmowej w sprawach bieżących z wnioskiem formalnym, czy pan minister podjął działanie i zajął się problemem, że tego zboża jest w Polsce coraz więcej, to byłem oskarżany, że biję polityczną pianę, że chcę na kryzysie, na wojnie w Ukrainie zbijać kapitał polityczny – i to były ciągłe odpowiedzi. Komisja Rolnictwa nie widziała tego tematu, któremu przewodniczył pan minister Telus. Rozmawialiśmy o tym niejednokrotnie, żeby zająć się tymi problemami.

Dzisiaj pewnie naszą debatę zdominuje zboże, a ja jestem chociażby z woj. podlaskiego, gdzie problem na rynku mleka również występuje. Ceny spadły mocno: z ponad 3-3,5 zł za litr mleka w skupie dzisiaj mamy w tych najlepszych zakładach około 2,40-2,50 zł/l, a mniejsze zakłady już dzisiaj płacą po 1,60-1,80 zł/l. I jeżeli znowu nie podejmiemy teraz interwencji na rynku europejskim, to ten problem będzie się pogłębiał. Ale gdzie są te instytuty, które mają jakieś szacunki robić? Jak pytałem producentów i przedstawicieli spółek skarbu państwa produkujących nawozy, to oni mówią: "Ale to my nie byliśmy w stanie w żaden sposób tego przewidzieć". To jak ma przewidzieć swoją przyszłość rolnik, który ma inwestować, który ma sprzedać płody rolne, ma kupić nawozy, środki do produkcji, ma kupić paliwo? A później jeszcze słyszy, że to jest tak naprawdę jego wina, bo to, że jeden minister mówił, że zboże będzie droższe, więc nie ma kto dzisiaj sprzedawać, a z drugiej strony minister i przedstawiciele spółek skarbu państwa mówią "Kupcie jak najszybciej nawozy, bo nawozy będą coraz droższe". Więc po pierwsze nie sprzedali zboża, a po drugie – kupili nawozy w najwyższych cenach. I jak oni mają dzisiaj się przygotowywać do następnych swoich inwestycji? Dalej to też będzie miało ogromny wpływ, ponieważ dzisiaj pieniądze zdjęte z inwestycji będą powodować, że kolejni rolnicy będą coraz niechętnej patrzeć w przyszłość. Ja już widzę, że coraz więcej młodych rolników, którzy mieliby przejmować gospodarstwa, inwestować, z tego rezygnuje. Zostawali przy produkcji roślinnej w małych gospodarstwach i podejmowali pracę albo tylko przy produkcji roślinnej dużych gospodarstwach, bo tam mieli tych zajęć mniej. Dzisiaj widząc to, co się wydarzyło na rynku zboża, oni w ogóle już nie mają chęci, żeby się tym dalej zajmować.

Adam Michaś: Z perspektywy rolnika z województwa łódzkiego u nas tak naprawdę w tej chwili nie ma gdzie i komu sprzedać tego zboża. Ceny są poniżej kosztów, poniżej w ogóle jakiegoś poziomu akceptowanego przez rolników. Za żyto, ostatnio słyszałem od jednego z rolników, zostaną zaoferowane 550 zł. Pszenica poniżej 800 zł, jęczmień 730 zł. To jest jedna sprawa – ceny. Druga sprawa – po prostu nikt na naszym woj. łódzkim nie chce kupować tego zboża.

Co do ogólnej sytuacji, to tak, jak pan poseł powiedział przed chwilą, że te perspektywy rysują się tragicznie aktualnie. Ja działam również w Związku Młodych Rolników na terenie województwa łódzkiego – po prostu wszyscy są załamani. Co dalej robić, czy inwestować, czy kupować nawozy? Dzisiaj były dyskusje tutaj w kuluarach, że poszły opryski T1, T2 na zboża, a więc pytania czy inwestować pieniądze w te uprawy, czy zostawić w takim stanie w jakim są? Na razie te warunki pogodowe są sprzyjające, uprawy są w bardzo dobrym stanie, więc myślę, że zbiory krajowe też będą naprawdę dobre . Ciężko w tej chwili cokolwiek doradzić rolnikom. Tutaj naprawdę trzeba się mocno wysilić, żeby wiedzieć co dalej.

Bartłomiej Czekała
Autor Artykułu:Bartłomiej Czekała
Dyrektor Działu Rozwoju Cyfrowego i Produktów Cyfrowych
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
Maria Khamiuk
Autor Artykułu:Maria Khamiuk
dziennikarz, współpracownik PWR Online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
19. listopad 2024 16:25