Można doszukiwać się kilku przyczyn zlecenia przez resort rolnictwa takich badań wśród rolników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Dzwonili właśnie z @ARiMR_GOV_PL że zostałem wytypowany do badania zleconego przez @Kowalczyk_H i uwaga jakie było pytanie:
— Jarosław Deneka (@JarekDen) January 24, 2023
"Czy jest problem w pana gospodarstwie z sprzedażą zboża?" Na to pytanie nie ma złej czy dobrej odpowiedzi. Jest tylko jedna właściwa. @PRolnikow
Widzę, że od kilku dni mamy w Polsce wielki narodowy spis zapasów zbóż u rolników. Jakaś zapalanowana akcja?@ARiMR_GOV_PL @MRiRW_GOV_PL
— Mirosław Marciniak InfoGrain (@infograin_m) January 25, 2023
Ocena skali problemu
Pierwszym powodem, który spowodował falę telefonów były ostre protesty rolników i skierowane pod adresem MRiRW i rządu zarzuty dotyczące zaniedbań w sprawie niekontrolowanego napływu zbóż do Polski. Być może rząd chce zbadać rzeczywiste nastroje wśród wszystkich rolników dotyczące aktualnej sytuacji, nie tylko tych, którzy protestowali w kilku miejscowościach w Polsce i ocenić skalę problemu i ewentualnie podjąć dalsze działania, lub na podstawie pomyślnych badań, zbagatelizować problem.
Wprowadzenie ceł na produkty z Ukrainy
Drugim powodem może być poniedziałkowy szczyt ministrów rolnictwa w Brukseli. To właśnie wtedy minister rolnictwa Henryk Kowalczyk, zamierza złożyć wniosek o wprowadzenie ceł na ukraińskie zboża i kukurydzę. W związku z tym zlecono analizę i badania, aby również ocenić skalę problemu i podać wyniki badań jako dodatkowy argument w czasie dyskusji o konieczności wprowadzenia tej bariery. Jednak samo złożenie wniosku nie wystarczy, liczy się poparcie innych państw UE, stąd konieczność zebrania dodatkowych danych, które mówiłyby o niekorzystnym wpływie sytuacji na polskie gospodarstwa.
Konieczne zdjęcie nadmiaru zbóż z rynku
Trzecim powodem może być to, że rząd i resort rolnictwa zdają sobie sprawę z tego, że zbóż jest na rynku zdecydowanie za dużo oraz, że należy określoną ilość z niego zdjąć aby doprowadzić do względnej równowagi na rynku. Jeśli okaże się, że faktycznie skala problemu jest duża, to rząd zdaje sobie sprawę, że może to wpłynąć na negatywne nastroje (wyborcze) wśród rolników, którzy w większości uprawiają zboża, a utrata krajowego rynku zbytu lub sprzedaż w niskiej cenie może niektórych z rolników doprowadzić do bankructwa. Szczególnie, że nadchodzi wiosna i zaczyna się nowy sezon zakupu (drogich) nawozów. Część z rolników nie wysieje ani nawozów, ani zbóż, przy tak wysokich kosztach produkcji i niskiej opłacalności.
W związku z tym, możliwe, że rząd zastanawia się nad tym, w jaki sposób pozbyć się nadpodaży zboża aby ustabilizować sytuację na rynku zbóż i zyskać w oczach rolników. Jeden z mechanizmów zastosowała jakiś czas temu Ukraina, który mógłby choć trochę rozwiązać problem. Ukraina swoje zboże wysłała do krajów trzeciego świata w ramach pomocy żywnościowej, a inne państwa pomogły tą akcję humanitarną sfinansować (logistykę oraz koszty zboża). Wówczas trzy wyładowane ziarnem statki opuściły Ukrainę, a na rynku zrobiło się nieco luźniej. Pomoc otrzymaliby wówczas polscy rolnicy, poprzez stabilizację sytuacji rynkowej, ale również państwa najbiedniejsze, gdzie żywności brakuje.
Sprawą mógłby zająć się rządowy Elewarr Sp. z o.o., który już ma przećwiczoną ścieżkę eksportu pszenicy, co prawda był to na razie tylko jeden statek, ale liczy się stworzony i sprawdzony w realizacji schemat działania.
Stąd również konieczność udokumentowania obecnej sytuacji na polskim rynku zbóż na poziomie gospodarstw, aby taki wniosek o pomoc mocniej wybrzmiał na arenie międzynarodowej.
Finansowe wsparcie w ramach kryzysu w Ukrainie
Być może rząd, w odpowiedzi na apele Izb Rolniczych postanowił zawnioskować do KE o możliwość uruchomienia nadzwyczajnej pomocy dla rolników szczególnie poszkodowanych wybuchem wojny w Ukrainie. Taką pomoc właśnie otrzymali hodowcy trzody chlewnej w cyklu zamkniętym (maksymalnie nawet 70 tys. zł na gospodarstwo). Okazuje się, że poszkodowani są również producenci zbóż i wsparcie jest konieczne.
Dlaczego nie można uruchomić mechanizmu interwencyjnego?
Sprawa wydawałaby się prosta i wystarczyłoby uruchomić interwencyjny skup zbóż przez Krajową Grupę Spożywczą, jednak nie jest to możliwe. Otóż można wprowadzić za zgodą KE taki instrument, tylko wówczas, jeżeli ceny zboża spadną poniżej wskaźnika referencyjnego (101,3 euro/t). W przypadku zbóż, ceny nie spadły do tego poziomu, więc uruchomienie takiej pomocy nie miałoby sensu, a resort rolnictwa twierdzi, że rolnicy w takich lub nieco wyższych cenach nie będą zainteresowani sprzedażą.
Resort rolnictwa krótko komentuje
O odpowiedź w tej sprawie zapytaliśmy resort rolnictwa. Małgorzata Książyk, rzecznik prasowy MRiRW potwierdziła redakcji tygodnik-rolniczy.pl, że ARiMR wykonuje faktycznie takie telefony i nie jest to próba oszustwa lub podszywania się pod pracowników Agencji.
- Na najbliższej Radzie Ministrów Rolnictwa UE, która odbędzie się 30 stycznia w Brukseli, wicepremier Henryk Kowalczyk będzie stawiał sprawę dotyczącą eksportu zboża i innych produktów rolnych z Ukrainy. By mieć pełną wiedzę odnośnie zasobów zbóż, które są w Polsce, ARiMR wykonuje telefony do rolników i zbiera informacje o ilości ziarna. Dane te będą przedstawione podczas Rady Ministrów Rolnictwa UE i mają służyć jako argument podczas dyskusji nad propozycjami dotyczącymi tranzytu zbóż z Ukrainy – wyjaśniła rzeczniczka resortu rolnictwa.
Do kogo dzwoni ARiMR?
Jak podaje ARiMR telefony są wykonywane do tych rolników, którzy we wnioskach o dopłaty bezpośrednie złożyli określone deklaracje dotyczące powierzchni użytków rolnych oraz powierzchni upraw zbóż.
- Rolnicy z województw: lubelskiego, mazowieckiego i podkarpackiego mogą spodziewać się telefonu z ARiMR gdy powierzchnia użytków rolnych należąca do nich wynosi powyżej 20 ha, a uprawa zbóż (żyto, pszenica, jęczmień, owies, pszenżyto lub też kukurydza) zajmuje co najmniej 1 ha. Rolnicy z pozostałych województw mogą spodziewać się kontaktu, gdy powierzchnia użytków rolnych należąca do nich wynosi powyżej 50 ha, a wymienione wyżej uprawy zajmują powierzchnię przynajmniej 1 ha - podaje ARiMR.
dkol
Fot. archiwum