Karol Bujoczek: Panie Michale, jesteśmy w sytuacji takiej, że w rolnictwie się wiele rzeczy złych skumulowało w ostatnim czasie. Od czego powinniśmy zacząć? Co powinien rząd zacząć, żeby uspokoić i poprawić sytuację ekonomiczną rolników?
Michał Kołodziejczak: Panie Redaktorze, to jest na pewno kilka kwestii. Ta sytuacja też nie powstała sama. Gdzieś, chociażby jak najszybciej, powinno być wprowadzone ograniczenie na przywóz zbóż z Ukrainy. Poza zbożami jadą jaja, mięso drobiowe, jadą inne produkty. Ja wczoraj odbierałem kilka telefonów od producentów ziemniaków, którzy mówią: "Mamy informacje, że w Ukrainie ziemniaki są po 10 groszy. Tak naprawdę za darmo. Boimy się, że zaraz zaczną być przywożone do Polski i popsują naszą cenę, bo cła znowu nie będzie". Więc tutaj mowa też o tym ograniczeniu i ustanowieniu cła jest według mnie fundamentem dalszych decyzji.
Karol Bujoczek: Tylko że Unia Europejska stoi za tym, żeby Ukrainie pomagać, i jak to teraz powinno być zorganizowane, żeby z jednej strony wesprzeć ich walczących o wolność, a z drugiej strony nie zniszczyć naszego rynku?
Michał Kołodziejczak: Dzisiaj niszczymy nasz rynek i pomagamy wielkim firmom, które tam zbijają na tym potężny kapitał. Wczoraj minister Kowalczyk i komisarz Wojciechowski mówili, że już jest uruchomiony przewóz zbóż przez Morze Czarne, już nie mamy się czego bać. Chwila, jeżeli tam uruchomione już są statki, to może można wrócić do cła, jeżeli tam będzie to wszystko jechało? Więc tutaj coś się wyklucza. Ja mam takie wątpliwości – czy tutaj chodzi faktycznie o pomoc czy o takie dobre samopoczucie, że robimy wszystko, żeby nas wszyscy chwalili. To nie o to chodzi.
Karol Bujoczek: Wczoraj też zarzucał Pan premierowi Kowalczykowi, że nie ma rzeczywistych kontroli. Wy też macie ludzi w terenie i macie informacje, czy te kontrole się odbywają, czy też nie. Czy przejazdy i transporty są plombowane, czy też nie są plombowane?
Michał Kołodziejczak: Ta sprawa stała się bardzo głośna, i wielu ludzi, którzy pracują na granicy, do nas się odzywa, do naszych działaczy na Lubelszczyźnie. To są kontakty, które się budują. I mało tego, że nie ma kontroli. Są informacje, które mówią o tym, że są doczepione wagony, które nie mają żadnych dokumentów na to, że to zboże powinno do Polski przyjechać. To jest dokładnie to samo, co działo się za czasów, kiedy Andrzej Lepper o tym mówił. I wtedy też mówili, że to jest wariactwo. Otworzyli wtedy kilka wagonów ze zbożem i okazało się, że kiedy zostało śledztwo sądowe uruchomione, to faktycznie nie wszystkie miały w ogóle jakiekolwiek dokumenty, nie były wykazane.
Przedwczoraj zadzwoniło do mnie dwóch kierowców, którzy wożą zboże do portu, i mówią: "Pakujemy ukraińskie, a jak jest ściągane, dostajemy dokumenty, że to jest polskie". Wie Pan, coś tutaj jest dziwnego w tym wszystkim, ale ja też mam dokument, żebyśmy rozmawiali już na podstawie dokumentów, gdzie minister Kowalczyk się podpisał i powiedział: "Zboże jest badane tylko i wyłącznie fitosanitarnie", czyli organoleptycznie poprzez patrzenie na nie, a nie ma prowadzonych badań na pozostałości po środkach ochrony roślin. To jest skandal! I było badane tylko i wyłącznie na przestrzeni dwóch tygodni, czyli ostatni tydzień czerwca i początek lipca.
Karol Bujoczek: Nie widzieliśmy takich raportów szczegółowych, a one powinny być, jeżeli ministerstwo miało je do dyspozycji, to powinny być także upublicznione.
Michał Kołodziejczak: To my upublicznimy ten dokument, który ja mam i gdzie jest jasno napisane, że dopiero później zboże jest badane albo badana pasza, która jest wypuszczana na polski rynek, a wtedy można już zrobić wszystko, jeżeli chodzi o badanie.
Karol Bujoczek: Czego w tym kontekście oczekujecie od komisarza Janusza Wojciechowskiego? Ja wczoraj też wspominałem o tym, że potrzebna jest europejska solidarność, żeby rozwiązać ten problem. Jeżeli wszyscy mamy pomagać, to wszyscy musimy też ten ciężar ponosić, a tymczasem takich działań ja przynajmniej za bardzo nie widzę. A czego Pan oczekuje?
Michał Kołodziejczak: Wie Pan, w interesie komisarza powinno być zabezpieczenie nas żywnościowo, a zabezpieczy nas żywnościowo w Europie i w Polsce tylko i wyłącznie nasza produkcja, a nie uzależnianie się od przywozu, więc trzeba obronić nasz rynek. Żeby obronić nasz rynek, trzeba wprowadzić to wspomniane cło, monitoring przewozu żywności po Unii Europejskiej, trzeba stawiać po prostu na nasze produkty. Ale dziś znów w Polsce ukazały się informacje, że ma być rejestracja każdej kury, kaczki, że organizacje ekologiczne mają wchodzić do gospodarstw – to jest kolejny skandal, który jest zbudowany. Jak mają się producenci żywności w Polsce czuć bezpiecznie, jeżeli tu jest zagrożenie takie, tu jest takie – wszystko przeciwko nam.
Karol Bujoczek: My musimy też uważać przy tym nam zamykaniu rynku, bo jesteśmy mocnym eksporterem żywności. Polska stała się znaczącym i producentem i eksporterem zarówno w skali Unii Europejskiej, jak i na świecie. Więc tu też musimy uważać, żeby nas nie przymknęli.
Michał Kołodziejczak: Wie Pan, mnie to śmieszy, kiedy są takie argumenty dawane. Jesteśmy eksporterem bananów, zagranicznej wódki i to jest wszystko wliczane tutaj w 40 miliardów euro eksportu.
Karol Bujoczek: Ale jesteśmy eksporterem jabłek, mleka. Eksportujemy zboża, faktem jest, że częściowo z Ukrainy eksportujemy wołowinę, eksportujemy drób, tego też nie możemy nie zauważyć.
Michał Kołodziejczak: Czyli co, eksportujemy tak naprawdę też produkty, które są przetworzone. Zarabiają na tym firmy, i to jest bardzo ważne, żeby tak się działo. Tylko, że jest jeden argument, którego nikt nie podnosi – nasz towar za granicą jest pożądany. Jest to towar wysokiej jakości, którego nikt tam nie bojkotuje, tylko wszyscy pożądają i o niego po prostu proszą. A my jesteśmy zasypywani chłamem z zagranicy. Korporacyjne świnie, które wjeżdżają do Polski, robione są z niej z nich schabowe i one wyjeżdżają za granicę...
Karol Bujoczek: Mamy rozwijające się tucz kontraktowy, który w Polsce się rozwija.
Michał Kołodziejczak: ...i też nie bronimy tego rynku. Tutaj powinny być wprowadzone regulacje, które po pierwsze ułatwią taki chów normalny, tradycyjny, a ograniczą chów korporacyjny, ten tzw. nakładczy.
Karol Bujoczek: Jesteśmy już w okresie przed kampanijnym, można powiedzieć, bo kampania wyborcza ruszyła. Wy też startujecie czy będziecie startowali jako niezależna partia sama, czy też będziecie z kimś tworzyli koalicję?
Michał Kołodziejczak: Polityka – to jest skupianie siły, i będziemy starali się skupić tę siłę jak największą. Dla mnie priorytetowe są sprawy rolników, te, które ja chcę załatwić razem z naszą grupą. Mam dość tego pokazywania ciągle, że sprawy rolników będą załatwiali albo gość z Żoliborza, który jest prezesem największej partii w Polsce, albo inni też ludzie spoza naszej branży. My musimy złapać swoje, musimy o tym decydować, i to jest mój cel – załatwianie tych spraw, ale też w porozumieniu z innymi grupami społecznymi, zawodowymi, innymi politykami, bo wtedy mamy siłę.
Karol Bujoczek: Z kim wam jest najbliżej?
Michał Kołodziejczak: Dziś mamy sojusz z Porozumieniem, czyli z ludźmi tak naprawdę z trochę innego świata. Ja to uważam za duży sukces i będę tej decyzji bronił, bo pokazujemy też jasno, jako AgroUnia, że, jak trzeba, to potrafimy rozmawiać i dogadywać się. My ciągniemy swoje tematy, ktoś ciągnie inne. Ja Panu powiem, że jeszcze całkiem niedawno też miałem tak, jak większość osób myśli o różnych politykach, którzy byli chociażby w koalicji z PiS-em, różne zdania. Dziś dowiadując się, w jaki sposób czy sam Gowin był traktowany, czy ludzie z Porozumienia, to oczy się bardzo mocno otwierają. I dziś korzystanie też z takiego doświadczenia ludzi mówi nam jasno, że do żadnych obrad okrągłego stołu z Henrykiem Kowalczykiem nie wolno siadać. Oni zawsze mają ustalone plany na kilka miesięcy do przodu, jak zmanipulować nasze wypowiedzi, i to chociażby też przekazuje mi Jarosław Gowin, który mówi: "Żadnych rozmów, żadnego dialogu. To są ludzie, którzy mają tylko jeden cel – oszukać, wywieźć w pole i zrobić na tym jak najlepszy wynik wyborczy".
Karol Bujoczek: Można powiedzieć, że te głosy wsi będą bardzo ważne w tych wyborach i ta rywalizacja o głosy wsi jest bardzo istotna. Czy przeważą argumenty czy przeważą obietnice?
Michał Kołodziejczak: Muszą przeważyć argumenty, merytoryka. Obietnice zawsze będą łatwiejsze, chwytliwe. Tylko trzeba też wiedzieć jedno – dziś już trzeba powiedzieć: stop z takim chwilowym uzdrawianiem rolnictwa. Trzeba przyjąć szerszy plan i napisać program rolny dla Polski na 10, 20 lat do przodu, przewidując niektóre rzeczy, kryzys.
Karol Bujoczek: Przynajmniej na jedną perspektywę finansową Unii Europejskiej i powiedzmy następną.
Michał Kołodziejczak: Tak uważam, że co najmniej dwie te perspektywy to jest kilkanaście lat, tak by jedna perspektywa – 7. Siedem plus siedem – 14. I to jest taki okres, gdzie my powinniśmy wiedzieć, gdzie będziemy za 14 lat.
Karol Bujoczek: 3 najważniejsze rzeczy które powinny być w pierwszym rzędzie załatwione dla rolnictwa?
Michał Kołodziejczak: Ograniczenie przewozu zbóż z zagranicy, uderzenie w monopole, które w Polsce handluje żywnością, i pisanie takiego wspólnego planu nie patrząc na sympatię polityczne, szeroko podjęte rozmowy, jak ma wyglądać polskie rolnictwo, które będzie zapewniało nam uczciwe ceny, i rozpoczniemy bitwę o kraj normalnych cen.