Na północy kraju w dokończeniu żniw przeszkadzają deszcze. W pozostałych częściach Polski jest praktycznie w 90% po żniwach. Niski poziom cen od startu zbiorów spowodował, że sporo ziarna zostało złożone w magazynach. Pszenica będzie teraz traktowana jak karta do bankomatu. Będzie się sprzedawać tylko tyle, ile potrzeba pieniędzy na bieżące funkcjonowanie gospodarstwa. Firmy paszowe oczekują podaży od większych gospodarstw, które dotychczas zajęte były żniwami i nie uczestniczyły w rynku. Ma to spowodować ich zdaniem chwilową obniżkę cen, zwłaszcza na południu i wschodzie kraju.
Jest to dość dyskusyjne założenie, gdyż już za chwilę gospodarstwa zajmą się przygotowaniem pól do siewów rzepaku i przez dwa tygodnie nie będą nawet oglądać rynku. W tym samym czasie zaczyna ruszać eksport z polskich portów. Już w tym tygodniu do Gdyni przypływa duży (60 tys. ton) statek po pszenicę. Za nim wpływać będą kolejne mniejsze. Na wrzesień i październik zakontraktowane są, co najmniej jeszcze dwa 60-cio tysięczniki. Stąd raczej nie ma powodu przypuszczać, że i tak tania pszenica miałaby jeszcze obniżyć cenę.
Pszen...