Na wniosek Klubu Parlamentarnego Koalicja Polska, rząd przedstawił informację w sprawie trudnej sytuacji w polskim rolnictwie.
— O tym, że ona jest trudna, wiedzą wszyscy, przede wszystkim rolnicy. Widać to po ich reakcjach. Dzisiaj rolnicy masowo wychodzą na drogi, na spotkaniach masowo mówią o sytuacjach w swoich gospodarstwach, są bardzo aktywni w Internecie. Generalnie mają bardzo negatywną opinię na temat tego, co się aktualnie z nimi dzieje — powiedział w Sejmie poseł Mirosław Maliszewski.
Długa lista zarzutów - rolników zawiodła władza
Jego zdaniem rolnicy są niezadowoleni, ponieważ zawiodła ich władza, której zaufali. Tymczasem gwałtownie rosną koszty produkcji. Koszty energii elektrycznej dla przeciętnego gospodarstwa rolniczego wzrosły od 60% do nawet 120%, koszt paliwa rolniczego wzrósł o 30–40%, koszt nawozów wzrósł od 300% do 400%, a środki ochrony roślin podrożały o 10–20%. Z kolei siła robocza tak ważna np. przy produkcji owoców, warzyw wzrosła o 25–30% rok do roku.
— Przychody rolników w większości gałęzi produkcji rolnej albo są na stabilnym poziomie, czyli w tym okresie zupełnie się nie zmieniły na korzyść, albo w niektórych segmentach są niższe z tego tytułu, że produkty rolne, które wytwarzają, w tym okresie staniały — kontynuował poseł M. Maliszewski.
Efekt wojny - panika na unijnych rynkach rolnych
W odpowiedzi na zarzuty opozycji MRiRW przypomniało, że winę za obecne problemy rolników w dużej mierze są efektem agresji Rosji na Ukrainę, która wywołała panikę na unijnych rynkach rolnych. Z jednej strony wzrosły ceny produktów rolnych (pszenica osiągnęła cenę 1600 zł/t), ale jednocześnie drastycznie poszły w górę ceny energii.
— Rząd Prawa i Sprawiedliwości na pierwszym miejscu stawia sprawy wsi i rolników. Każdego dnia w dialogu z rolnikami, z organizacjami rolniczymi staramy się rozwiązywać problemy, które dotykają polską wieś i polskie rolnictwo. Staramy się je rozwiązywać w porozumieniu z rolnikami, mimo że pracujemy w czasach bardzo trudnych, bo jeszcze nie zakończyła się pandemia, a już zmagamy się z sytuacją wojenną na Ukrainie i z jej skutkami. Ta sytuacja jest wyjątkowa, nadzwyczajna, wpływa na całą polską gospodarkę, ale także, a może przede wszystkim, na nasze rolnictwo – mówił wiceminister Ryszard Bartosik.
Co zrobił rząd?
Wiceminister Bartosik wymienił następnie działania, jakie podjął rząd w celu poprawy sytuacji rolników:
- program dopłat do nawozów – 2,6 mld zł,
- programu wsparcie dla producentów trzody chlewnej (dla tych, którzy w wyniku ASF-u musieli likwidować swoją produkcję w gospodarstwach, ale również dla tych, którzy chcieli odtworzyć produkcję),
- program dla producentów prosiąt, dla tych, którzy mają lochy,
- dopłaty do 65% składki ubezpieczeń upraw rolnych,
- powołanie do życia Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych AGRO,
- dopłaty do paliwa rolniczego – 1,3 mld zł rocznie.
— To szeroka gama wsparcia, ale nie jesteśmy w stanie wszędzie i wszystkim do końca zrekompensować skutków tych wszystkich niekorzystnych zdarzeń, które mają wpływ na naszą gospodarkę, a przede wszystkim na rolnictwo – kontynuował wiceminister R. Bartosik.
Co z rynkiem zbóż? Import zboża z Ukrainy ma znikomy wpływ?
Szczególne miejsce w swojej informacji wiceminister R. Bartosik poświęcił sytuacji na rynku zbóż w związku z napływem ziarna z Ukrainy. Przyznał, że ceny spadają, ale zauważył, że jest trend obserwowany na wszystkich giełdach.
— Oczywiście jedną z przyczyn jest import zboża z Ukrainy, ale to ma znikomy wpływ, bo większość tego zboża jest przesyłana dalej, do innych krajów europejskich czy poza unijnych — przekonywał wiceminister Bartosik, który podkreślił, że sytuacja ja nie jest tragiczna.
Na potwierdzenie swoich słów przytoczył następujące dane.
- Pszenica konsumpcyjna, która kosztowała w styczniu tego roku 1398 zł, była tańsza o 5,7% niż przed miesiącem, ale o ok. 11% droższa niż przed wybuchem wojny na Ukrainie, o 7% droższa niż rok wcześniej i o 52% droższa niż 2 lata temu.
- Kukurydza paszowa, która kosztowała 1287 zł, kosztuje o 17% więcej niż przed wybuchem wojny na Ukrainie, o 21% więcej niż rok temu i o 59% więcej niż 2 lata temu.
— Niestety w wypowiedzi Pana ministra nie usłyszeliśmy do tej pory ani jednej zapowiedzi programu pomocowego, który będzie skierowany do polskich rolników, który poprawi ich sytuację ekonomiczną, nawet w kwestii korytarzy importowych czy wstrzymania importu do Polski zboża z Ukrainy, które dzisiaj zalało polskie magazyny. Polscy rolnicy nie tylko nie mogą sprzedać np. kukurydzy. Spadają ceny także tych zbóż, które są w magazynach – skwitował poseł Mirosław Maliszewski.
wk
fot. Ryszard Bartosik Facebook