StoryEditor

Akademia rzepaku z firmą Rapool

Akademia rzepaku to spotkanie rolników z gronem ekspertów dotyczące bardzo szeroko pojętej agrotechniki tego gatunku. W tym roku szczególnie trudno rozmawiać o nim bez emocji, gdyż z jednej strony aura wskazuje na imponujące plony, a z drugiej obawiamy o kształt rynku jaki będzie już za dwa miesiące.  
26.05.2023., 14:05h

– Mamy dużą dynamikę na rynku rzepaku. Obecnie ceny wynoszą ok. 400 euro/t. Niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie osiągały one nawet 1000 euro/t. Trudno zatem mówić co będzie wkrótce, gdy przystąpimy do zbiorów tej rośliny oleistej. Wynika to m.in. z tego, że na nie wpływa cena soi oraz poziom zbiorów rzepaku ozimego i jarego w Australii i Ameryce Północnej. Tam sytuacja jest niepewna pod względem pogody – powiedział Artur Kozera z firmy Rapool Polska.


Artur Kozera i dr Tomasz Mikulski

Tematy rynkowe nie zdominowały jednak spotkania. Udział w nim brały też firmy Corteva Agriscience i Timac Agro. Z wykładami merytorycznymi zawitali prof. Marek Korbas z IOR – PIB w Poznaniu i dr hab. Witold Szczepaniak – prof. UP w Poznaniu. Spotkanie miało miejsce w stacji hodowlanej firmy NPZ-Lembke Saaten Union Polska w Grabonogu koło Gostynia (Wielkopolska), której nasiona w Polsce wprowadza Rapool.

– W NPZ-Lembke pracuję już 18 lat, a od 10 lat jestem hodowcą rzepaku ozimego. Warto nieco powiedzieć o firmie. Powstała ona z inicjatywy Hansa-Joachima Lembke pod koniec XIX wieku. Rozwijała się prężnie do II wojny światowej. Została jednak w 1945 r. znacjonalizowana w byłej NRD. Pozostawiono jednak rodzinę Lembke w hodowli roślin. Firma przetrwała ten okres i wróciła w rodzinne ręce na przełomie lat 1991/92 – mówił dr Tomasz Mikulski - szef stacji hodowli.


dr Tomasz Mikulski

Odmiany skrojone na kraj

– Mamy w Europie bardzo gęstą sieć punktów doświadczalnych – od Litwy i Ukrainy, przez Polskę, Węgry, Niemcy, Francję aż po Wielką Brytanię. Pozwala to na selekcjonowanie odmian w różnych warunkach pogodowych i glebowych – dodał dr Mikulski.

Warto zwrócić uwagę, że działalność stacji hodowli zaowocowała rejestracją w 2021 r. pierwszych odmian wyhodowanych w Polsce. Były to Herakles i Mertopol.

– Wprowadziliśmy nową koncepcję hodowlaną. Polega ona na tym, że linie MSL wyprodukowane we współpracy z firmą DSV w m.in. Niemczech, są krzyżowane z tzw. restorami pochodzącymi z Wielkopolski. Dzięki temu mamy połączenie cech wymagań wodnych i odporności na choroby z wysokim plonowaniem – dodał szef stacji w Grabonogu.

Obecnie głównymi celami hodowli są oczywiście plon oraz i zimotrwałość, gdyż nie można liczyć na to, że ostre zimy już nie wrócą. Kolejny cel hodowlany, ważny zwłaszcza w Wielkopolsce, to tolerancja na niedobory wody. W firmie nie zapomina się też o odporności na zgniliznę twardzikową, werticiliozę, suchą zgniliznę kapustnych i cylindrospoliozę, a także odporność na wyleganie i jakość nasion dla przemysłu tłuszczowego.

Lek na kiłę

Na polu dr Mikulski pokazał odmiany odporne na kiłę kapusty. Przypominał, że pierwsza taką odmianą powszechnie uprawianą w Polsce był Mendel.

– Mamy obecnie odmiany Crorora F1 i Cromat F1 z genami odporności na patotypy sprawcy kiły występujące w Polsce oraz Crocus F1. Ta ostatnia ma także gen odporności na wirusa żółtaczki rzepy – mówił dr Mikulski. Dodał, że odmiany odporne na kiłę siać powinno się tylko na stanowiskach z ryzkiem tej choroby. Na polach wolnych od kiły nie powinno się ich uprawiać, aby nie indukować odporności sprawcy kiły.

Więcej szkodników

Dużym zagrożeniem dla rzepaku, które kilka lat temu spowodowało gwałtowny spadek plonowania tej uprawy są szkodniki. Wówczas wycofano działające układowo zaprawy zawierające neonikotynoidy i trudniej go było chronić. Teraz mamy już zaprawy nowej generacji.


Przemysław Gawlas, Corteva Agriscience

– Najpowszechniej występującymi szkodnikami jesiennymi rzepaku są śmietka, pchełka rzepakowa, pchełki ziemne i gnatarz. Niestety, zabiegi opryskiwania wykonuje się w rzepaku dopiero od fazy trzech liści właściwych. Zatem od siewu do BBCH 13 rzepak jest narażony na atak szkodników. Na szczęście jest na to rozwiązanie. Do fazy BBCH 12–14 na te szkodniki działa skutecznie zaprawa Lumiposa – mówił Przemysław Gawlas z Corteva Agricience Poland. Dodał, że taki okres działania środka wynika z regulacji UE. Mógłby działać on dużej, ale przy większej dawce. Tymczasem z uwagi na ochronę środowiska politycy zdecydowali o tym, aby insektycydy działały krócej.

– Warto zaznaczyć, że zaprawianie nasion jest jedną z najbardziej precyzyjnych metod ochrony. Środek stosowany jest tylko w miejscu, gdzie ma zadziałać w minimalnych dawkach – zaznaczył Przemysław Gawlas z Corteva Agricience Poland

Na bodziszki i nie tylko

O zwalczaniu chwastów w rzepaku mówił Marek Torchała, także z firmy z Corteva Agricience.

– Producenci rzepaku stoją obecnie przed nowymi wyzwaniami w zakresie zwalczania chwastów. Jednym z nich jest rosnąca presja gatunków, które jeszcze niedawno nie były groźne, jak bodziszki, jasnoty czy kapustowate. Na to nakłada się zmienna pogoda, szczególnie gorące lata i susze w okresie siewu rzepaku oraz problem spiętrzenia prac polowych – mówił ekspert z Cortevy.


Marek Torchała, Corteva Agriscience

– Rozwiązaniem tych problemów jest nowa substancja – Arylex. Zawarta jest ona w herbicydzie Belkar – mówił Marek Torchała. Firma rekomenduje jego (zwyczjow anawa chemiczna halauksyfen metylu) stosowanie w mieszaninie ze środkiem Kliper. Mieszanina ta pozwoli zwalczyć m.in. takie chwasty jak bodziszek, chaber, dymnicę, fiołek, jasnoty, komosę, mak, marunę, przytulię, rumianek, stulichę, tasznika, czy tobołki.

– Są to wszystkie kluczowe w rzepaku chwasty dwuliścienne, a herbicydy te stosujemy już od fazy dwóch liści właściwych rzepaku. Co ważne, efekt zabiegu widzimy szybko, co uspokaja nas i nie zmusza do myślenia o korekcie. Skręcenie liści i deformacja ich są doskonale widoczne już 5 dni po zabiegu – wyjaśniał specjalista. Warto tutaj dodać, że firma nie zaleca dodatku do mieszaniny innych preparatów, jak graminicydy, fungicydy o działaniu regulatora wzrostu, nawozów z borem.

Nowe nazwy, starych chorób

O podsumowanie sezonu rzepakowego pod kątem fitosanitarnym pokusiła się prof. Marek Korbas.

– Wiosną tego roku pojawiły się wtórne porażenia liści rzepaku przez sprawcę suchej zgnilizny kapustnych. Ale co ważne, w tym roku obserwowałem częstsze występowanie objawów białej plamistości liści. Choroba ta daje podobne objawy do od suchej zgnilizny, ale różni się tym, że na jasnych plamach nie ma czarnych punktów, czyli owocników grzyba – tłumaczył prof. Korbas. Jako ciekawostkę przytoczył fakt, że sprawca suchej zgnilizny w stadium płciowym zmienił ostatnio nazwę. Obecnie jest to Plenodomus lingam i Plenodomus biglobous (kiedyś Leptospheria maculans i L. biglobosa).


prof. Marek Korbas

Dodał, że ostatnio mylone są także objawy szarej pleśni z żerowaniem pierwszych chowaczy. Często nie są one odnajdowane w żółtych naczyniach, ale wyrządzają szkody.

– Problemem w tym roku było nadmierne opóźnianie zabiegu na zgniliznę twardzikową, bo było zimno i nie było widać porażenia. Ale było też wilgotno i infekcje następowały. Wyczekiwanie na objawy porażenia przez grzyby, zanim przystąpi się do zabiegu jest błędem – zaznaczył ekspert z IOR.

Czas w pole

Podczas wizyty na polu Artur Kozera i dr Tomasz Mikulski przestawili odmiany rzepaku. Były to oprócz wspominanych wyżej odmian odpornych na kiłę i wyprodukowanych w Polsce Herakles i Metropol także m.in. Atora F1, Jurek F1. Na polu prowadzone są także doświadczenia z nawożeniem azotowym w różnych dawkach wiosennych tego składnika.

– Wielu rolników pyta o sposób i termin stosowania azotu na łuszczyny rzepaku. Choć niemieckie zalecenia mówią o wysokich dawkach r.s.m. to ja zalecam, aby nie przesadzać ze stężeniem i wynosiło ono maks. 10% w przypadku nawozu o 32% N – mówił prof. Witold Szczepaniak. Mówił także o znaczeniu innych składników, w tym o fosforze.


prof. Witold Szczepaniak

– Nie wolno przeceniać zdolności fosforu do przemieszczania w glebie. Jest tylko jedna forma tego składnika, która ma taką zdolność i zawarta jest tylko w nawozach typu nitrofoska. Jednak i w nich stanowi ona kilkanaście procent całej puli fosforu. Zatem fosfor jest uznawany za składnik w większości nieprzemierzający się w glebie. Dlatego powinien on być mieszany z warstwą próchniczną przez siewem lub być podawany wgłębnie – tłumaczył profesor.

Błędy w glebie

Na temat fosforu i innych składników mówił Piotr Kotowski z Timac Agro. Jego wypowiedzi miały nietypowy charakter bo padały z... dziury, a konkretnie z 2-mertowej odkrywki glebowej. Mówił też o fosforze.

– Rośliny są w stanie pozyskać składniki z zasobów normlanie niedostępnych dzięki współpracy z grzybami mikoryzowymi. Tymczasem, aby zjawisko mikoryzy powstało w glebie, nie może być w niej zbyt dużo łatwo przyswajalnego fosforu. Aby to obejść opracowaliśmy w Timac Agro nawozy z formułą TOP-PHOS. Zawierają one łatwo dostępny fosfor, ale nie powoduje on zaniku mikoryzy – mówił ekspert z firmy nawozowej. Przy okazji wykładu „z dziury” pokazał błędy, jakie popełniono na tym polu. Na głębokości od kilku do prawie 20 cm była warstwa słomy, która dostała się tam w wyniku orki bez wcześniejszego jej rozgarnięcia i wymieszania.


Piotr Kotowski, Timac Agro

– Przez tę słomę oraz przez stosunkowo mokrą jesień rzepak nie wytworzył grubego prostego korzenia, a ma go silnie rozgałęziony. Natomiast drobnym korzeniom udało się przebić dzięki kanałom po dżdżownicach i po korzeniach roślin przedplonowych. Sięgają one nawet do 2 m w głąb gleby – dodał Kotowski.

tcz

Tomasz Czubiński
Autor Artykułu:Tomasz Czubiński

redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie ochrony, uprawy i nawożenia roślin

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. listopad 2024 08:09