– Firma Rapool posiada w Polsce 5 platform doświadczalnych do oceny odmian. Testujemy w nich odmiany po kątem różnych czynników, m.in. poziomu nawożenia azotem na wiosnę. Obecnie są to dawki 100, 150 i 200 kg/ha N. Sprawdzamy też, jak odmiany wypadają przy różnych terminach siewu. W tym roku zdecydowaliśmy się na 2 terminy siewu: 6 i 20 września – mówił podczas konferencji Artur Kozera z Rapool. Jak wykazały doświadczenia z nawożeniem wiosennym tegorocznym dawka 200 kg/ha może nawet powodować spadek plonowania – uzyskany wynik to 4,1 t/ha w porównaniu do dawki 100 kg/ha – 4,15 t/ha i dawki 150 kg/ha – 4,19 t/ha. Widać zatem, że windowanie nawożenia azotowego nie zawsze przynosi oczekiwany skutek.
Zaskakują też wyniki doświadczeń z terminem siewu. Otóż prowadzone pod tym kątem badania od 2019 r. nie wykazały istotnych różnic w plonie tej samej odmiany sianej w dwóch terminach. Natomiast w latach 2022 i 2023 rzepaki z siewu późniejszego dały 250–300 kg/ha więcej nasion, niż te z siewu wcześniejszego, optymalnego.
– Wpływają na to m.in. długie i ciepłe jesienie, podczas których rośliny z późniejszego siewu mogą się z powodzeniem rozwinąć. Poza tym są w mniejszym stopniu atakowane m.in. przez sprawcę kiły czy mszyce przenoszące wirusa żółtaczki rzepy, które mogą znacząco obniżyć plonowanie –mówił Artur Kozera. Poza tym wpływ miały też czerwcowe upały silnie hamujące rozwój roślin, po których te z wcześniejszego siewu musiały się dłużej regenerować.
Dwa terminy zbioru
Okazuje się też, że późniejszy termin zbioru wcale nie musi oznaczać strat nasion w wyniku np. osypywania. Rapool również pod tym kątem przeprowadził doświadczenia. Tegoroczne wyniki wykazały, że rzepak zbierany 5 sierpnia plonował wyżej od tego zbieranego 21 lipca: o 0,7 t/ha więcej od roślin sianych wcześniej i o 0,4 t/ha więcej od tych sianych w późniejszym terminie.
W planie są jeszcze dodatkowe doświadczenia, m.in. z jesiennym nawożeniem azotowym w dawce 100 kg/ha saletry amonowej, czyli 34 kg N, symulacja uszkodzeń roślin w fazie kwitnienia – usuwanie kwiatostanu na pędzie głównym oraz usuwanie wszystkich liści z roślin wczesną wiosną, co ma zasymulować ich utratę w naturalnych warunkach spowodowaną np. silnym mrozem.
Sytuacja nienajgorsza
O sytuacji zdrowotnej rzepaku opowiedział prof. Marek Korbas z Instytutu Ochrony Roślin.
– Rzepaki są w dobrej kondycji, wschody roślin były udane. Nie dokuczała im chociażby śmietka. Szczególnie dobrze prezentują się te z późniejszych siewów, które były w mniejszym stopniu atakowane przez agrofagi – mówił prof. Korbas. Podkreśla jednak, że wciąż ważny jest monitoring upraw, bo choć np. sucha zgnilizna nie stanowi dużego problemu, to jednak ostatnio często padające deszcze skutecznie roznoszą jej zarodniki, które infekować będą ogonki liściowe, a stamtąd grzybnia przerastać będzie do szyjki korzeniowej. Z tego miejsca choroby się raczej już nie pozbędziemy.
– Dlatego też zalecałbym jeszcze teraz zabieg fungicydem, który zahamuje rozwój suchej zgnilizny. Nie musimy obserwować dużo objawów tej choroby na plantacji, żeby się ona szybko rozprzestrzeniała. Rekomenduję zastosowanie preparatu w dawce 50–60% dawki zalecanej. Kluczowa jest temperatura, bo pamiętajmy, że triazole do skutecznego działania wymagają średniej dobowej temperatury przynajmniej 10°C.
Inne choroby, które możemy teraz zaobserwować na plantacji to czerń krzyżowych i biała plamistość liści. Ta druga jest bardzo podobna do suchej zgnilizny, jednak plamy nie posiadają czarnych punkcików – piknidiów z zarodnikami konidialnymi. Ekspert podkreślał też, że trzeba koniecznie zwracać uwagę na mszyce przenoszące wirusa i ich zwalczanie. W badaniu IOR próbek roślin rzepaku wirus żółtaczki rzepy znajdował się w aż 80% próbek.
Nowe preparaty rzepaczane
Podczas spotkania swój wykład miał także przedstawiciel firmy BASF dr Marcin Łański. Przedstawił on 2 nowości dedykowane rzepakowi. Pierwsza z nich to nowy regulator o nazwie Architect. Zawiera pyraklostrobinę (F500), proheksadion wapnia oraz chlorek mepikwatu. Strobiluryna w tym zestawieniu ma odpowiadać za zwalczanie chorób i wpływać pozytywnie na kondycję roślin. Preparat ma rejestrację jesienną i wiosenną w dawce odpowiednio 1,5 l/ha i 1,2 l/ha. W obu przypadkach polecany jest z produktem Turbo zawierającym siarczan amonu dla zakwaszenia cieczy roboczej.
Drugą nowością jest następca popularnego preparatu Pictor – Pictor Revy. Zawiera on oprócz boskalidu mefentriflukonazol. Boskalid będzie odpowiadał za hamowanie kiełkowania zarodników zgnilizny twardzikowej, a triazol za hamowanie rozwoju grzybni, a więc działanie interwencyjne.
Co na polu doświadczalnym?
Na polu doświadczalnym mogliśmy zobaczyć odmiany historyczne, m.in. Lenora, zarejestrowaną w 1954 r. To odmiana wysokoerukowa i z dużą zawartością glukozynolanów (substancje te do pewnego stopnia odstraszały chociażby szkodniki). Znalazły się też nowości, m.in. odmiana Create z odpornością na wszystkie obecne znane rasy kiły kapusty.
W kolejce do rejestracji czekają już kolejne odmiany, m.in.:
- Mamut – z odpornością na wirusa żółtaczki rzepy, rejestracja 2024 r.,
- Tartu – rejestracja w 2025 r., odmiana o nowej odporności na suchą zgniliznę RlmS oraz na kiłę kapusty,
- Bernstein – szansa na rejestrację w 2024 r.,
- WRH 656 –jeszcze pod nazwą kodową, ale prawdopodobnie otrzyma nazwę Waszyngton.
Obecnie firma Rapool ma w sprzedaży 37 odmian rzepaku, które hodowane są zawsze pod kątem uprawy w naszych warunkach klimatycznych.
Wyrośnięte rzepaki, oznaki braku składników
Oceny bieżącej sytuacji rzepaku pod kątem odżywienia dokonał prof. Witold Szczepaniak z Uniwersytetu Przyrodniczego.
– Rzepaki są bardzo dobrze rozwinięte, a to oznacza, że pobrały dużo azotu. Ile? Te, które wytworzyły 8–10 liści około 60 kg/ha N, a te o 12 liściach nawet 100 kg i więcej. Zatem azot zastosowany np. w nawozach wieloskładnikowych przed siewem stanowi niewielki procent tego pobrania. Resztę rośliny pobrały z gleby i to w dużej ilości. Już teraz więc widać, że na niektórych stanowiskach tego azotu brakuje, bo rośliny wykazują takie symptomy – mówił prof. Szczepaniak. Objawy niedoboru azotu to m.in. żółknięcie starszych liści, ale też ich przebarwienia czerwono-fioletowe czy antocyjanowe, które zawsze raczej kojarzone są z niedoborem fosforu. tymczasem, jak podkreśla ekspert na podstawie badań roślin, najczęściej za ich wystąpienie jesienią odpowiada właśnie niedobór azotu. Podkreślił, że teraz niemożliwe jest już wspomaganie roślin azotem ze względów prawnych.
Nie zastosowałem fosforu w rzepaku
– W tym roku jest wiele przypadków, że rolnicy nie zastosowali fosforu w nawozach mineralnych pod rzepaki. Czy zatem warto go jeszcze zastosować teraz? Zważywszy na fakt, że fosfor bardzo słabo przemieszcza się w glebie nie ma to większego sensu, a ponadto w nawozach NPK jest to zabronione przepisami, bo azot możemy stosować do 25 października – mówił ekspert. Dodał, że fosfor mógłby być wykorzystany z nawozów typu nitrofoski, które część tego składnika, około 25% mają w postaci polifosforanów dostępnych dla roślin. Tu ograniczeniem w zastosowaniu jest jednak także zawartość azotu.
– Nawóz fosforowy zastosowany pogłównie nie spełni swojego zadania. Fosfor będzie dostępny dopiero dla uprawy następczej i niekoniecznie w całości, bo fosforany „starzeją się”, co również ogranicza ich dostępność dla roślin – mówił prof. Szczepaniak.
Nie zapominaj o borze
Ekspert podkreślał też znaczenie boru w rzepaku. Przestrzegał przed jednoczesnym stosowaniem wysokich dawek pierwiastka, bo nie zostanie on przez rośliny wykorzystany.
– Bor słabo przemieszcza się w roślinie, więc lepiej podawać go sukcesywnie w mniejszych dawkach. Jesienią polecam 150–250 g/ha boru jednorazowo, najlepiej w dwóch zabiegach – mówił prof. Szczepaniak.
jd, fot. Daleszyński