Okazuje się, że nowe problemy z chorobami i szkodnikami mają dwie podstawowe przyczyny – ocieplenie klimatu i... politykę. O ile można zrozumieć i wyciągnąć wnioski z coraz cieplejszych lat i ekstremów pogodowych, to polityki nikt nie przewidzi. Ma ona dla rzepaku co najmniej dwa wymiary.
Pierwszy to wpływ polityki na kondycję gospodarstw. Od lat wiadomo, że rzepak jest gatunkiem wymagającym intensywnej uprawy. Powoduje to że siany jest w większych gospodarstwach. Konserwująca polityka dopłat do hektara a nie do produkcji powoduje, że zbyt wiele gruntów w Polsce nie jest traktowana produkcyjnie. Nie sprzyja to wzrostowi powierzchni uprawy rzepaku w Polsce. Do tego dochodzi nie zawsze stabilny rynek i import oleju oraz pasz białkowych z Zachodu i ze Wschodu.
Drugi wymiar polityki, jaki ma już bezpośredni wpływ na ochronę roślin to zakazy stosowania środków ochrony roślin. Na czarnej liście są w tej chwili neonikotynoidy a od niedawna chlorotalonil. Za chwilę mogą zniknąć pewne fungicydy triazolowe. Nie jest pewna przyszłość kilku herbicydów. Dokąd to prowadzi? Z czym w ochronie rzepaku będziemy się borykać w ciągu najbliższych lat? Analiza sytuacji i prognozy znajdują się w artykule w majowym wydaniu "top agrar Polska" od str. 68.
tcz
fot. Sierszeńska
StoryEditor
Co nas czeka w ochronie rzepaku?
W ochronie rzepaku odżywają stare problemy. Wzrasta zagrożenie zapomnianej przez ostatnie 10 lat choroby – cylindrosporiozy. Ze szkodników coraz częściej obserwuje się uszkodzenia chowacza galasówka. Siły nabierają śmietka kapuściana, kiła kapusty, minarka. Co nas czeka w ochronie rzepaku w najbliższym sezonie i nieco później?