Szkodnika można zwalczać dość dużą liczbą insektycydów. Do najpopularniejszych należą pyretroidy. Jednak te środki, jak każde inne należy stosować z głową, bardzo umiejętnie.
Po pierwsze trzeba trzymać reżim termiczny. W czasie zabiegu i po nim temperatura w łanie nie może przekraczać 20 st. C a najlepiej aby było to 12–18 st. C.
Po drugie populacja słodyszka nie może być uodporniona na tę grupę środków. Są w Polsce takie populacje, choć dzięki powszechnemu używaniu także innych grup chemicznych nie jest to powszechne.
Trzeci warunek stosowania pyretroidów to czas i sposób ich działania. Są to świetne środki błyskawicznie działające na szkodniki (a o to chodzi w zwalczaniu słodyszka) ale działają one powierzchniowo. Zatem roślina musi być dobrze pokryta cieczą.
Czwarty warunek to konieczność powtórzenia zabiegu, zwłaszcza po pyretroidzie i w warunkach gdy pąkowanie będzie rozciągać się w czasie. W niektórych latach konieczne były nawet 3–4 zabiegi na samego słodyszka.
Oprócz pyretroidów mamy do użycia także środki fosforoorganiczne, w tym do 16 kwietnia jest możliwość stosowania chloropiryfosu (warto zużyć teraz jego zapasy). Środek ten działa też powierzchniowo na roślinie, ale oprócz tego gazowo, co ułatwia penetrację rozbudowanej struktury rozwijającego się kwiatostanu rzepaku. Ze środków fosforoganicznych dostępny jest jeszcze fosmet, ale on działa tylko powierzchniowo.
Są w końcu na słodyszka zarejestrowane preparaty układowe, w tym neonikotynoidowe acetamipryd i tiachlopryd.
Tabela ze środkami ochrony roślin.
Jednak zabieg to nie wszystko! Są jeszcze przepisy prawne a konkretnie obowiązek zapisania informacji o zabiegu w tzw. ewidencji. Choć w sytuacji pandemii kontrole w gospodarstwach są rzadkością, to nie oznacza to, że ich nie ma. Ponadto kontrole zabiegów są robione często po sezonie i trzeba wytłumaczyć się z zakupionych środków. Szczególnie sprawdzane może być zużycie chloropiryfosów przed 16 kwietnia.