Wyjątkowo sprzyjające warunki tej jesieni sprawiły, że rzepaki doskonale sobie radziły. Nie obyło się oczywiście bez problemów, np. podczas wschodów. Wtedy w wielu miejscach brakowało wody, co w połączeniu z niedostatecznie dobrze wykonaną uprawą powodowało przeschnięcie lżejszych gleb i zbrylenie cięższych. Rośliny wschodziły więc na raty.
Zobacz także:
Później pojawiły się szkodniki, jednak problemu nie stanowiła śmietka czy pchełki, ale gnatarz i tantniś. Dawno już nie mieliśmy wręcz plagi tych owadów. Szczególnie gnatarz potrafił wyrządzić ogromne szkody, doprowadzając nieraz nawet do gołożerów. W jego przypadku trzeba było wykazać się dużą czujnością i odpowiednio trafić z zabiegiem. Wystarczył pyretroid, ale ze względu na niski próg szkodliwości gnatarza, wynoszący 1 larwa/roślinę, jeden zabieg nie zawsze był wystarczający. Temu szkodnikowi także pomaga pogoda i wydłużający się okres wegetacji, bo w ciepłych warunkach może wytworzyć 3. pokolenie, które żerować będzie jesienią na rzepaku. Pokaz mocy gnatarza mogliśmy obserwować też np. na międzyplonach z gorczycy. Tych z reguły się nie chroni, więc niektóre były całkowicie zjedzone....