Inauguracyjne spotkanie odbyło się w 2 lutego w Opolu w tamtejszej filharmonii. Gości przywitał Piotr Gill – dyrektor generalny DuPont Polska. W swojej prezentacji przybliżył strukturę firmy po połączeniu z inną amerykańską firmą Dow. Po fuzji wyodrębnione zostana trzy niezależne firmy: pierwsza odpowiedzialna za rolnictwo (nasiona i środki ochrony roślin), druga za produkty specjalistyczne (np. elektronika i komunikacja, rozwiązania biotechnologiczne oraz żywność i żywienie), a trzecia za materiały konstrukcyjne (np. plastiki i tworzywa konstrukcyjne w infrastrukturze). Oficjalne zatwierdzenie fuzji ma się odbyć w drugim kwartale 2017 roku i wtedy firma będzie nosić nazwę DowDuPont.
– W przypadku sektora rolniczego naszym celem jest dostarczenie jednej molekuły chemicznej każdego roku – powiedział Gill. Może się to odbywać dzięki wysokim inwestycjom na badania i rozwój, które sięgają globalnie już teraz 3 mln dolarów dziennie. W dobie zmniejszającej się liczby substancji czynnych środków ochrony roślin mają w tym pomów zaawansowane stacje doświadczalne, których firma posiada ponad 20 na całym świecie. Podstawowe i największe stacje znajdują się w USA, Brazylii, Francji i Indiach.
– Nakłady na badania skutkują wprowadzaniem nowych produktów w ramach wszystkich grup środków ochrony roślin. W najbliższej przyszłości będą to insektycydy, fungicydy oraz herbicydy – dodał dyrektor generalny.
Ireneusz Czarny z DuPont Pioneer mówił o wyzwaniach jakie stoją przed dzisiejszą hodowlą rzepaku. Do najważniejszych należą:
- ochrona przed zachwaszczeniem,
- odporność na kiłę kapusty,
- odporność n zgniliznę twardzikową,
- odporność na suchą zgniliznę
- walka ze szkodnikami w dobie braku insektycydowych zapraw nasiennych.
–Produkcja rzepaku ozimego skupia się w Europie, która jest najważniejszym regionem uprawy tej rośliny na świecie. Roczna produkcja nasion to 20 mln ton – mówił Ireneusz Czarny. Polska zajmuje pod tym względem trzecie miejsce w Europie, za Francją i Niemcami. W tym regionie też skupia się też hodowla odmian przewidzianych do uprawy. Jak podkreślił prelegent każde usprawnienie rzepaku pod kątem odporności odbija się na plonie. Idealny rzepak, który jest odporny na choroby, szkodniki, kiełkujący szybko nawet bez wody i wymagający mniej azotu z pewnością plonowałby niżej niż obecne odmiany.
–Największym wyzwaniem jest dzisiaj ochrona roślin przed szkodnikami jesiennymi, ponieważ brakuje zapraw – dodał Ireneusz Czarny.
Nawożenie dolistne rzepaku
O odżywianiu dolistnym rzepaku mówili przedstawiciele firmy Intermag. Piotr Lubaszka przedstawił rolę poszczególnych makro i mikroelementów w uprawie rzepaku. Zwrócił szczególną uwagę na dynamikę ich pobierania i w związku z tym na okresy, kiedy roślinom nie powinno ich brakować.
– Na mikroelementy rośliny wykazują największe zapotrzebowanie w okresie od ruszenia wegetacji wiosennej do fazy wytwarzania łuszczyn. Wtedy też nie powinno ich brakować i warto je podawać dolistnie – przekonywał Lubaszka. Oprócz najważniejszego boru, który jest najważniejszy spośród mikroelementów dla rzepaku, a którego nie pobiera najwięcej (60–80 g/t nasion) potrzebuje on także manganu (100 g/t nasion) oraz cynku (60–150 g/t nasion).
– Cynk warto podawać już jesienią, gdyż stymuluje on wzrost korzenia co przekłada się m.in. na lepszą zimotrwałość.
Wiesław Ciecierski z Intermagu mówił o wpływie odżywiania dolistnego na kwitnienie rzepaku.
–Kwitnienie wymaga dużego nakładu energii i dlatego roślinom nie powinno brakować fosforu, który jest składnikiem przenośnika energii w roślinach – mówił Ciecierski. Składnika tego nie powinno zabraknąć w glebie, ale też warto go podawać dolistnie jeśli zachodzi taka potrzeba. Zakłócenie kwitnienia powoduje np. wysoka temperatura. W takich warunkach spowolnieniu ulega podział komórek i tym samym zawiązuje się mniej nasion. Można temu przeciwdziałać podając dolistnie aminokwasy, jak tryptofan, seryna czy walina, które stymulują produkcję auksyn odpowiedzialnych za sprawność procesu kwitnienia.
Groźne szkodniki i choroby
O zagrożeniach ze strony patogenów mówili zaproszeni naukowcy. O szkodnikach groźnych w okresie jesiennym dla rzepaku mówił prof. Marek Mrówczyński z IOR w Poznaniu. Zwrócił szczególną uwagę na śmietkę jako najgroźniejszego szkodnika.
– Larwy tego owada żerujące na korzeniach i szyjce nie tylko rzutują na osiągane plony, ale też drastycznie zmniejszają zimotrwałość roślin – mówił prof. Mrówczyński. Jego zdaniem tylko zaprawy nasienne dają możliwość skutecznej walki z tym i innymi szkodnikami wieku dziecięcego rzepaku. Stosowane przez rolników kilkukrotnie nie zawsze legalne preparaty w postaci oprysków najczęściej okazują się mało skuteczne, a koszty ochrony wzrastają z 30 zł/ha w przypadku zaprawy do nawet 300 zł/ha w przypadku preparatów nalistnych.
Z kolei prof. Marek Korbas, także z IOR w Poznaniu mówił o najważniejszych chorobach rzepaku. Zwrócił szczególną uwagę na kiłę kapuścianą, która dzisiaj występuje praktycznie na każdej plantacji rzepaku.
–Jeśli tylko jest taka możliwość należy wybierać odmiany odporne na tą, ale także inne choroby. Genetycznie zaprogramowana odporność daje rolnikowi szansę na skuteczniejszą ochronę roślin przed chorobami. Warto także wybierać odmiany hybrydowe, które szybciej się regenerują po uszkodzeniach – przekonywał naukowiec. Zwrócił uwagę, że choć wciąż najważniejszą gospodarczo chorobą jest sucha zgnilizna nie powinno się lekceważyć szarej pleśni, czerni krzyżowych i zgnilizny twardzikowej, które także mogą poważnie obniżać plon.
Galeria zdjęć z wydarzenia poniżej.
jd, fot. Daleszyński