Ostatnie dni marca, zwłaszcza poranki i noce, nie były zbyt ciepłe. Trudno było więc dostrzec słodyszka na wystających nad łanem pakach kwiatowych. Tak było w południowej części Wielkopolski do końca marca. Pierwszego kwietnia (to nie informacja na „Prima aprilis”) ok. 7.30 lustrowane pole było niemal czyste od szkodnika. Szybko jednak robiło się ciepło, a termometr ok. 11.oo pokazywał temperaturę 18,4 °C. Wizyta na tej kwaterze ok. 12.oo przeraziła. Główne pąki na skraju pola były oblepione dorosłymi osobnikami słodyszka rzepakowego (patrz zdjęcie). Mając na uwadze, że powierzchnia tego pola wynosi ok. 2 ha, można przyjąć, że w całości było potraktowane przez szkodnika jako tzw. poletko chwytne.
Przyjmując ok. 50 roślin/m2 i ok. 4 zaatakowanych kwiatostanów przez średnio 5 chrząszczy, to na 1 m2 jest ich tam ok. 1000 szt., a na 1 ha aż 10 mln!!! Niech każdy z nich zniszczy przynajmniej po 2–3 pączki oznacza to, że plantacja utraci 20–30 mln dorodnych łuszczyn, bo te wykształcane z głównych kwiatostanów są zwykle największe. Ten czarny scenariusz dotyczy mniejszych, odosobnionych kwater, nie chronionych insektycydami o dniach 1–2.04.
Na szczęście pola o powierzchni kilkunastu ha są zaatakowane przez szkodnika w dużo mniejszym stopniu. Pokazany przykład ma jednak ostrzec wszystkich producentów rzepaku, że wystarczy kilka godzi intensywnego napływu ciepłych mas powietrza oraz silniejszego nasłonecznienia, a sytuacja na polu zmieni się diametralnie, jak w przysłowiowym kalejdoskopie. Zatem ochrona pola wymaga niemal natychmiastowej interwencji. Substancje czynne zalecane obecnie do zwalczania słodyszka rzepakowego to: acetamipryd, cypermetryna, deltametryna, etofenproks, esfenwalerat, gamma-cyhalotryna, lambda-cyhalotryna, a w formie mieszanin – acetamipryd + lambdacyhalotryna i flupyradifuron + deltametryna.
[bie]