– W tym roku jesteśmy w takiej sytuacji, że po 2 suchych latach jest dosyć duża zasobność w azot w glebie. Mamy dosyć dobrze rozwinięte plantacje i warto w tym roku być ostrożnym w jego stosowaniu, ponieważ jeżeli zastosujemy go za dużo, to nie będziemy w stanie go już zebrać z pola, a poprawić dawkę można zawsze. Większość rzepaku jest dosyć dobrze rozwinięta i nie musimy go pobudzać na wiosnę. My musimy zadbać o to, żeby rośliny nie głodowały, czy nie miały niedoborów, a dopiero w fazie strzelania w pęd trzeba zastosować taką dawkę, która będzie odpowiednia w zależności od stanowiska do spodziewanego plonu – przekonuje dr Schönberger.
Zdaniem naszego eksperta w przypadku zbóż ozimych jest nieco inaczej.
– W przypadku pszenic ozimych mamy do czynienia z większym zróżnicowaniem. Te pszenice, które były wcześniej wysiewane i są dobrze rozwinięte, wystarczy aby otrzymały od 40 do 50 kg azotu na start wiosną. Z kolei te siane później i gorzej rozwinięte wymagają większej dawki, tj. ok 70-90 kg na start. Tu ocena musi być indywidualna, ponieważ nie ma na to uniwersalnego modelu – dodaje nasz ekspert.
ZOBACZ WYWIAD!
Więcej szczegółów dowiecie się podczas naszych seminariów uprawowych oraz na łamach lutowego magazynu top agrar Polska.