
– W końcu lipca nad moją wioską przeszła punktowo burza z deszczem nawalnym, połamała źdźbła. Całe kłosy niektórych odmian pszenicy spadły na ziemię. Dodatkowo notoryczny w tym roku brak opadów spowodował bardzo dużą zawartość pośladu w zbieranym ziarnie. Kombajn zgubił go z tyłu. Niektóre pola wyglądają teraz jakby były obsiane pszenicą – relacjonuje Sobczuk, który teraz tylko uwija się, by zdążyć uratować wschody rzepaku.
Zdaniem naszego rozmówcy w tym wyjątkowo suchym w jego stronach roku – od 1 kwietnia do żniw spadło tam zaledwie 80 mm deszczu – system bezorkowy przyniósł podobne efekty, jak uprawa płużna. Plony są niższe i bardzo zróżnicowane w zależności od rodzaju i klasy gleby oraz położenia działki. Te położone najniżej, gdzie w mokrych latach zdarzały się wymoknięcia, sypały mu nawet do 5,5 t/ha rzepaku.
Najgorsze plony wydały mu ciężkie rędziny (tzw. borowina), które w normalnych warunkach pogodowych są najbardziej urodzajne. Z nich zbierał tylko 3 t/ha. Jeszcze większa rozbieżność wystąpiła w plonach pszenicy. Gleby lżejsze, ale podmokłe, bo niżej położone, nie zawiodły – sypnęły 9 t/ha. Ciężkie urodzajne rędziny wyschły na wiór. Dały zaledwie 3 t/ha. Marcin Sobczuk całe gospodarstwo prowadzi w systemie bezpłużnym od kilku lat. Dominują gleby klas IIIa i IIIb.
as