Zmiana terminu ochrony rzepaku przed sprawcą zgnilizny twardzikowej wynika z coraz wcześniejszego kwitnienia tych upraw i powiązania rozwoju patogenu z tą fazą rozwoju. Ostatnie lata pokazały ponadto, że jeden zabieg, tzw. na płatek, nie wystarczy i wymaga użycia fungicydu o odmiennym mechanizmie działania na sprawcę choroby.
Rosnąca powierzchnia uprawy rzepaku i wąskie płodozmiany to bolączka ostatnich lat, gdyż są one jednymi z przyczyn spadku jego plonów. Następstwem dość dużego areału jest bowiem kumulowanie się w ekosystemach mikroorganizmów, które mają silny potencjał patogeniczny. Częstą strategią ich rozwoju jest tworzenie form przetrwalnikowych, które bytują wiele lat w glebie czy resztkach pożniwnych, zachowując zdolność infekcyjną. Do tej grupy należy grzyb Sclerotinia sclerotiorum, który przyczynia się do rosnącego zagrożenia roślin w kolejnych sezonach, nawet przy zachowaniu wymaganej przerwy w uprawie, wynoszącej dla rzepaku 4–5 lat.
Walka z patogenem
W rejonach uprawy rzepaku, w których powracającym i nasilającym się problemem jest zgnilizna twardzikowa warto wybrać do siewu odmiany o podwyższonej odporności na S. sclerotiorum, które polecają ich hodowcy. W ograniczaniu rozwoju patogenu pozytywny wpływ ma także prawidłowy płodozmian i agrotechnika, w tym nawożenie roślin azotem i siarką, która stymuluje zdrowotność rzepaku. Ważną rolę w walce z tą chorobą odgrywa również ochron chemiczna…
Cały artykuł, w tym obszerny wykaz fungicydów przeznaczonych do zwalczania sprawcy zgnilizny twardzikowej, przeczytasz w wydaniu 4/2021 „top agrar Polska” na str. 102–107.
[bie]
StoryEditor
Z twardzikową w rzepaku nie ma żartów
Obserwując postępującą zmianę klimatu wielu rolników zastanawia się, czy trzeba też zmienić podejście i metody walki ze zgnilizną twardzikową? Wiele zależy od przebiegu pogody i wegetacji roślin.