– Kilkakrotnie mniejsza Austria uprawia 70 tys. ha tej rośliny. Jeśli taką samą relację uprawy soi do powierzchni użytków rolnych mielibyśmy u nas, to o biało paszowe byłbym spokojny – mówił prof. Bujak. Dlatego też propagowanie uprawy tej rośliny u nas jest tak ważne.
Dostępność odmian
Dla propagowania soi niezbędne są odmiany dopasowane do naszych warunków. Tych w Krajowym rejestrze jest coraz więcej, co już teraz daje rolnikom całkiem duże możliwości doboru odpowiedniej dla swojego gospodarstwa.– W 2012 r. w Krajowym rejestrze były zaledwie 2 odmiany soi, w 2016 r. 7 odmian, a dziś są to już 32 odmiany – mówiła Agnieszka Osiecka z COBORU. Dostrzec można wyraźną rejonizację odmian pod względem ich wczesności, co zdecydowanie ułatwia wybór. Jak jednak można było zaobserwować na polu pokazowym nawet odmiany należące do tej samej grupy wczesności, np. bardzo późne, znajdowały się na różnych etapach rozwoju. Jedne były już brązowe i z opadniętymi częściowo liśćmi, a inne jeszcze całkowicie zielone (patrz zdjęcia w galerii).
– W Polsce soję dzielimy na 3 grupy wczesności: odmiany dwuzerowe (00), trzyzerowe (000) i najwcześniejsze czterozerowe (0000). Na świecie natomiast obowiązuje klasyfikacja uwzgledniająca aż 13 grup wczesności – mówiła Agnieszka Osiecka. W naszej klasyfikacji do tej samej grupy wczesności mogą należeć odmiany o różnej wczesności, dla przykładu w grupie 000 znajdują się odmiany późne i bardzo późne. Dlatego też wybierając odmianę nie należy się kierować tylko jej grupą wczesności, ale trzeba koniecznie uzyskać od hodowcy informację na temat wczesności samej odmiany.
W Krajowym rejestrze dominują odmiany późne, następnie odmiany wczesne. Poszczególne odmiany rekomendowane są do różnych rejonów uprawy soi. Polska została podzielona na 3 rejony: południowy, centralny i północny. Na stronie internetowej COBORU można znaleźć listę odmian zalecanych do uprawy w poszczególnych województwach. Dla każdego z nich COBORU zaleca konkretne kreacje przebadane w ramach PDO. Najmniej odmian – 2 – zalecanych jest w woj. warmińsko-mazurskim, a najwięcej w woj. opolskim – aż 11.
Ile kosztuje uprawa soi?
Taką kalkulację przedstawiła dr Marta Bednarczyk, dyrektor SDOO w Głubczycach. Opierała się ona na doświadczeniach, w których soja wysiewana była w różnej normie: 30, 45 i 60 nasion/m2. Gęstość siewu wpływała na wiele elementów, mi.in. na wysokość roślin.– Rośliny z poletek o większej normie wysiewu były wyższe i automatycznie wyżej wiązały najniższy strąk. Najważniejszy rolniczo element, czyli plon nasion uzyskaliśmy z poletek z normą wysiewu 45 nasion/m2 – mówiła dr Bednarczyk. Średnio największy dochód uzyskano z poletek z normą 45 nasion/m2 – 2134 zł, przy czym najlepsze odmiany z tych poletek dawały nawet nieco ponad 2,5 tys. zł. Na drugim miejscu pod względem dochodu były odmiany na poletkach z normą 60 nasion/m2 (tu soja plonowała najwyżej z racji największej normy wysiewu, ale wzrost plonu w stosunku do poletek z normą 45 nasion/m2 nie był już tak duży, jak w przypadku wzrostu na poletkach z normą 45 nasion/m2 w stosunku do poletek z normą 30 nasion/m2). Najniższy dochód dawały rośliny wysiane w normie 30 nasion/m2. Koszt uprawy soi w 3 letnich badaniach oszacowano na 3511 zł/ha.
Wkrótce 150 tys. ha soi?
Dr Andrzej Kotecki podczas swojego wykładu przytoczył kilka zestawień i liczb o soi. Nawiązał też do historii uprawy soi w naszym kraju.– W 1878 r. w Polsce po raz pierwszy zaczęto uprawiać soję. W latach 1919-1939 wyhodowano u nas 4 odmiany tego gatunku. Jak podają źródła w 1933 r. w Polsce uprawialiśmy 1,5 tys. ha soi – mówił dr Kotecki. Wspomniał też, że już niedługo, bo w 2028 r. będziemy mieli okrągłą rocznicę 150 lat uprawy soi w Polsce. Życzyłby sobie przy tej okazji, by właśnie na ten dzień w Polsce było już 150 tys. ha soi. Przyznał jednak, że przy obecnym tempie wzrostu areału tej uprawy jest to raczej mało prawdopodobne.
jd, fot. Daleszyński