
Eksperci proponują więc odwrotne postawienie sprawy w dyrektywie. Ich zdaniem, jeśli EFSA zatwierdzi bezpieczeństwo danej rośliny GM to kraje powinny mieć możliwość zgłoszenia chęci uprawy danej rośliny GM na swoim terenie. Nie byłaby do tego konieczna wcześniejsza centralna decyzja Komisji Europejskiej.
W obu wymienionych zasadach prawnych mowa jest o dopuszczeniu w poszczególnych krajach UE uprawy towarowej roślin GM, których bezpieczeństwo zostało już naukowo potwierdzone i zatwierdzone przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Warto jednak dodać, że nie jest to stanowisko jednoznaczne i ostateczne, gdyż niektóre kraje i organizacje poddają w wątpliwość rzetelność tej opinii.
Obecnie, nawet jeśli na poziomie Unii Europejskiej zezwoli się na hodowlę i uprawę danego gatunku GMO, każdy z krajów członkowskich może się z tego zezwolenia bez żadnych konsekwencji się wyłączyć. Zatem dyrektywa opt-out pozwala krajom członkowskim ograniczyć lub zakazać uprawy roślin GM na swoim terytorium, jeśli istnieją do tego przekonujące podstawy związane m.in. z polityką środowiskową lub rolną, czynnikami socjoekonomicznymi, zagospodarowaniem terenu, czy chęcią unikania obecności GMO w innych produktach spożywczych czy paszach.
Autorzy publikacji podkreślają jednak, że procedura oceny ryzyka związanego z uprawami roślin GM powinna pozostać wspólna, jak to jest obecnie. Odpowiedzialny za to powinien być więc nadal Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności.
Prof. Twardowski zwraca jednak uwagę, że zakazy uprawy GM w poszczególnych państwach wiąże się z niekonsekwencją. UE sprowadza bowiem ponad 20 mln t śruty sojowej GM, z tego Polska ok. 2 mln t. Ta śruta sojowa jest stosowana jako pasza dla zwierząt, głównie dla kurczaków. Ponadto w Polsce ustawa zakazuje stosowania GM śruty sojowej, ale jej działanie zostało zawieszone do 1 stycznia 2019 r.
Źródło: Nauka w Polsce
[bie]