Celem programu jest także ulepszanie systemu obrotu i wykorzystania nasion strączkowych w paszach. Wszystkie założenia mają na celu częściowe uniezależnienie się od importu śruty sojowej pochodzącej z Ameryki Północnej i Południowej, a wytwarzanej z soi GMO. Obecny import tego surowca wynosi 2 mln ton rocznie, a docelowo polskie białko ma go w 50% zastąpić. Aby to osiągnąć powierzchnia uprawy strączkowych powinna wzrosnąć z obecnych 300 tys. ha do 500–600 tys. ha. W związku z tym od 2011 r. Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu i Instytut Genetyki Roślin w Poznaniu prowadzą badania nad produkcją strączkowych, ich wykorzystaniem w paszach u świń i drobiu i możliwością obrotu na naszym rynku.
Prof. Jerzy Szukała z UP przedstawił wyniki badań obrazujące zachowanie się różnych gatunków w kilku systemach uprawy. Groch i łubiny uprawiane były w systemie tradycyjnym orkowym, uproszczonym oraz w siewie bezpośrednim. Zdecydowana większość doświadczeń udowodniła, że najkorzystniej plonują rośliny uprawiane w systemie uproszczonym (bezorkowym). Zanotowany wzrost plonu w ramach jednego gatunku uprawianego równolegle w systemie orkowym i uproszczonym wyniósł 6–12% na korzyść technologii bezorkowej. Przy okazji badano również koszt produkcji 1 kg białka, który w przypadku łubinu żółtego w uproszczeniu uprawowym wyniósł 2,22 zł. Dla łubinu wąskolistnego było to 2,38 zł, a grochu siewnego 2,36 zł. Dla tych gatunków produkcja białka w systemie orkowym jest droższa o 27–37 gr/kg. Koszt produkcji kilograma białka w przypadku siewu bezpośredniego jest podobny jak w systemie orkowym. Ciekawym zagadnieniem było wiązanie azotu atmosferycznego przez łubin żółty. Jak podają wyniki prof. Szukały w nasionach wiąże on 105,1 kg/ h czystego N, a w resztkach pożniwnych 39,4 kg/ha N. Pozostający na polu azot jest dostępny dla roślin następczych aż w 91%, podczas gdy wykorzystanie tego składnika z nawozów mineralnych wynosi 50–70%.
Swoje wystąpienie miał też dr Wojciech Mikulski z UP Poznań, w którym poruszył zagadnienie dostępności nasion strączkowych na rynku oraz listę odmian zalecanych dla poszczególnych województw. Ciekawostką jest fakt, że np. dla Wielkopolski nie ma żadnej rekomendowanej odmiany, można jedynie posiłkować się listą odmian polecanych do uprawy na terenie naszego kraju. Zwrócił też uwagę na fakt, że w tym roku już w styczniu zabrakło nasion w wyniku zainteresowania strączkowymi wysiewanymi m.in. w ramach zazielenienia. Pocieszeniem jest fakt, że w tym roku powierzchnia plantacji nasiennych wyniosła ponad 19 tys. ha, co powinno zaspokoić krajowe potrzeby na materiał siewny.
Poruszono także zagadnienie możliwości wykorzystania rodzimych strączkowych w paszach. Aby było to możliwe należy w pierwszej kolejności pozbyć się substancji antyżywieniowych np. metodą ekstruzji (przetłaczanie nasion pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze 140–180 °C) lub poprzez dodatek np. enzymu fitazy.
Prof. Wojciech Święcicki przedstawił m.in. strukturę zasiewów w Polsce na tle krajów uprawiających najwięcej strączkowych. W Polsce najchętniej uprawiane są łubiny (19% wszystkich strączkowych) i groch (13,6%).
jd, fot. Daleszyński