– Jako zrzeszenie nie jesteśmy za rezygnacją z importu śruty sojowej, co zresztą byłoby absurdem. Jest ona dzisiaj bez wątpienia najlepszym źródłem białka, z którego nie da się całkowicie zrezygnować – mówi Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. Dodaje, że niewątpliwą przewagą śruty jest to, że jest standaryzowana, a więc znamy jej jakość i skład, a dostawy są jednolite i ciągłe. Z tymi argumentami muszą konkurować nasze strączkowe.
Kupimy każdą ilość
– Globalnie skupujemy rocznie 30 tys. ton bobiku. Od producentów nie wymagamy jednolitych partii. Nasiona możemy odebrać bezpośrednio od kombajnu i mogą mieć 16–18% wilgotności. W naszym zakładzie pod Starogardem Gdańskim możemy je wysuszyć i wyczyścić – mówi Jerzy Czernia z Malteurope. Dodaje, że własny transport wysyłają co prawda tylko po ilości cało samochodowe, ale jeśli producent jest w stanie dowieźć mniejszą partię samodzielnie, to przyjmą ją bez problemu.Więcej o rynku strączkowych w naszym raporcie w najnowszym, czerwcowym numerze „top agrar Polska” od strony 68.
jd, fot. Daleszyński