Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – PIB wraz ze Stowarzyszeniem Polska Soja zorganizowali konferencję pt. Soja w Polsce – potencjał i perspektywy. Stanowiła ona podsumowanie kilku lat praktycznych doświadczeń z tą cenną rośliną bobowatą.
– W uprawie nowego gatunku jakim jest soja, transfer wiedzy z nauki do praktyki jest bardzo ważny. Jednak tutaj równie istotny jest drugi kierunek przepływu informacji, czyli z praktyki do nauki. Pomostem między tymi ośrodkami jest Stowarzyszenie Polska Soja – powiedział podczas otwarcie dr Michał Rokicki, dyrektor IHAR. Dodał, że o soi trzeba rozmawiać kompleksowo, czyli nie tylko o agrotechnice, ale także o żywieniu nią zwierząt czy innych kierunkach wykorzystania surowca. O tym, że soja ma przeszłość świadczy wzrastająca z roku na rok powierzchnia jej zasiewów w Polsce, w tym plantacji nasiennych.
Stwierdzenie, że soja to nowy gatunek, jest nieco na wyrost. Obecna jest ona od wielu lat, choć nigdy nie osiągnęła takiej skali jak obecnie.
Zobacz także: Jak wygenerować zysk z międzyplonów?
Krótka najnowsza historia soi
– Już w XIX wieku soję uprawiano w Polsce była wykorzystywana w diecie. Ale dopiero od 2009 r. jej uprawa stała się zauważalna w statystykach światowych. Najpierw znalazła uznanie u rolników w woj. opolskim. Równolegle zagraniczne hodowle zaczęły coraz częściej oferować odmiany dla naszych warunków – powiedziała Emilia Fink-Podyma ze Stowarzyszenia Polska Soja. Dodała, że od 2010 r. zaczęto badać te odmiany, początkowo w SDOO w Głubczycach, a w kolejnych latach także w innych rejonach Polski. Pojawiła się też Inicjatywa Białkowa COBORU, która ma za zadanie wypełnić lukę po ewentualnym uprawomocnieniu zakazu stosowania pasz GMO. W jej ramach z roku na rok coraz większego znaczeni nabierają odmiany soi, które wypierają inne gatunki bobowate.
– W ostatnich 3 latach zauważyliśmy, że jakość soi pozyskiwanej z pól produkcyjnych w Polsce znacznie się poprawiła. Dotyczy to nie tylko wielkości zbiorów, ale też jakości i stabilności zawartości białka – dodała Emilia Fink-Podyma. Szczególny wzrost powierzchni upraw soi miał miejsce w 2012 r., gdy po ciepłym przełomie roku i następnie nagłym nadejściu mrozów wymarzło mnóstwo ozimin. W ich miejsce weszła często soja, która w tamtym roku dobrze obrodziła. Niestety, w 2015 r. wszystko poszło źle – susza, spadek dopłat do bobowatych, spadek cen skupu. Do 2020 r. areał uprawy soi utrzymywał się na poziomie do 18 tys. ha. Jednak ostanie lata, to gwałtowny wzrost, aż do prawie 80 tys. ha w 2024 r.
700 tys. ha soi w Polsce?
– Sukces soi i osiągniecie poziomu 700 tys. ha, na jaki strać nasz kraj, nie jest przesądzony. Czyhają niebezpieczeństwa, np. w kolejnym roku po raz ostatni będzie można stosować metrybuzynę, ważny herbicyd sojowy – dodała ekspertka z SPS. Dlatego też konieczne są ciągłe badania nie tylko nad odmianami, ale też kompleksem agrotechniki oraz wykorzystaniem jej na cele paszowe.
– Zainteresowanie śrutą sojową w Polsce pojawiło się w latach 70. XX wieku wraz ze wzrostem u nas hodowli drobiu. Do końca tamtej dekady śruta sojowa nabrała wielkiego znaczenia, jednak kryzys gospodarczy początku lat 80. spowodował odejście od jej importu. Ponownie znaczenia zaczęła nabierać z początkiem reform ustrojowych – tłumaczył prof. Jan Jankowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Dodał, że obecnie 40% importu śruty sojowej do UE trafia do Polski. Na tę chwilę nie można sobie wyobrazić produkcji zwierzęcej bez soi. Jednak z powodzeniem importowana śruta sojowa może być zastąpiona krajowym surowcem, al. epod warunkiem przeprowadzenia badań wykorzystania jej w żywieniu.
Obcy gatunek, jak większość
Prof. Jerzy Nawracała z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu zauważył, że soja choć to nowy gatunek na naszych polach, to jest w gronie upraw, których większość jest obcego pochodzenia.
– Tylko lnianka siewna spośród roślin oleistych jest u nas gatunkiem rodzimym. Wszystkie inne pochodzą z innych obszarów świata – mówił prof. Jerzy Nawracała. Zauważył, że obce gatunki, a także coraz plenniejsze odmiany, w tym odmiany soi, to skutek ocieplenia klimatu. Potwierdziła to Agnieszka Osiecka z COBORU.
– W odmianach soi dzieje się bardzo dużo. Aktualnie dostępne są odmiany z Krajowego rejestru oraz z unijnego katalogu CCA. Mają one dużo lepsze cechy pod względem plonowania i jakości białka, od tych, które były obecne jeszcze kilka lat temu – mówiła Agnieszka Osiecka. O wysokich plonach świadczą średnie wyniki COBORU z tego roku, które z 30 lokalizacji w różnych rejonach Polski przekroczyły 4 t/ha. Co ciekawe trzeba było je grupować na wyższych poziomach, czyli 4, 5, i 6 t/ha. Pod tym względem soja przegoniła inne bobowate, które w tym roku zawiodły. Bobik dawał średnio 3 t/ha, groch podobnie, a łubiny 2 t/ha.
– W Polsce mamy także wyjątkowo dobre wyniki zawartości białka w nasionach soi. Średnio jest to 34–38% w zależności od grupy wczesności. Zawartość tłuszczu jest nieco mniejsza niż na południu Europy, bo wynosi 21–24% - mówiła Agnieszka Osiecka. Dobre plony soi w tym roku to wynik korzystnych dla tego gatunku warunków pogodowych.
Okresy krytyczne rozwoju soi
– Zmiany klimatu w postaci ocieplenie powodują, że inaczej rozkładają się okresy opadów i upałów. Soja dość dobrze na nie reaguje, ponieważ dobrze zniosła okresy posuchy w tym roku. Nie oznacza to jednak, że zniesie każde warunki. Są trzy okresy krytyczne u soi pod względem zaopatrzenia w wodę: kiełkowanie, kwitnienie oraz tworzenie strąków – mówiła prof. Mariola Staniak z IUNG – PIB w Puławach. Tłumaczyła, że o ile w przypadku okresu kiełkowania wystarczy woda zgromadzona w glebie i siew w taki sposób, aby każde nasiono mogło pobrać wodę w ilości 120% jego masy, to susza w okresie kwitnienia może okazać się gorsza, zwłaszcza gdy trwa długo.
– Na szczęście soja kwitnie długo i jeśli susza wystąpi tylko w części okresu kwietnia, to woda dostępna w innej części tej fazy zrekompensuje częściowo straty i zawiąże się wówczas więcej strąków – dodała prof. Mariola Staniak. Najgroźniejszym okresem dla soi jest ostatnia faza krytyczna, czyli zawiązywanie strąków i nalewanie nasion. Tutaj woda musi być dostępna i każdy okres posuchy odbija się na plonowaniu.
Soja w tym roku opłaciła się
Stabilne plony na pewno zachęciłyby większą liczbę rolników do siewu tego cennego gatunku. Ważna jest także ekonomia. Wybrzmiało to w dyskusji. Okazuje się, że w tym roku soja także pod tym względem wygrywa. Przykładowo, jej największy konkurent bobowaty pod względem gleb, czyli bobik, w tym roku nie dość, że zawiódł w plonach w wielu miejscach na południu, to cena jego skupu wynosi zaledwie 1050-1110 zł/t, a soja jest po ok. 1550-1650 zł/t.
Soja oprócz surowca na olej i paszę, może być tez produktem spożywczym. Na świecie robi się mnóstwo potraw, od tofu, przez makaron, edamame, tempeh, natto do miso. Często soja jest oskarżana o działanie niekorzystne na zdrowie ludzi, np. przez obecność izoflawonów. Tymczasem dr Anna Fraś z IHAR przekonywała, że wiele z tych opinii to niepotwierdzone mity, a ponadto soja ma często właściwości prozdrowotne, a szkodliwe działanie ma miejsce jedynie, gdy w diecie jest w nadmiarze.
tcz