Konferencję zorganizował Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin oraz Stowarzyszenie Polska Soja. Na jej wstępie dyrektor IHAR dr Michał Rokicki mówił, że nie tylko w przypadku uprawy soi liczy na interakcję praktyki z nauką. Dodał, że soja staje się coraz popularniejsza, ale niezbędne są wciąż prace hodowlane, by poprawić możliwości uprawy tego gatunku w Polsce.
Soja – nowy gatunek
– Soję cały czas należy rozpatrywać jako nowy gatunek uprawny w naszym kraju, ponieważ pochodzi z całkiem innej strefy klimatycznej. Jednak gatunek ten hodowano także w Polsce już przed wieloma laty. Pierwsze próby aklimatyzacji chińskich odmian miały miejsce w 1878 r. W latach siedemdziesiątych XX w. przy rządowym wsparciu soję badano w programie mającym na celu zwiększenie udziału krajowego białka w żywieniu zwierząt – mówił dr Michał Kwiatek, dyrektor ds. naukowych IHAR. W dalszym jednak ciągu potencjał soi nie jest wykorzystywany. Problematyczna jest chociażby wczesność odmian soi, którą w naszym kraju trzeba odpowiednio dobrać do warunków uprawy.
Soja dopiero od 2010 r.
– W naszym kraju soję zaczęto uprawiać na Opolszczyźnie dopiero tak naprawdę od 2010 r. W tym samym roku w Polsce było zaledwie 28 ha plantacji nasiennych. W 2012 r. było to już 455 ha. W 2011 r. w Krajowym rejestrze znajdowały się tylko 2 odmiany soi – mówiła Agnieszka Osiecka z COBORU. Dziś w KR znajduje się już 40 odmian tego gatunku, a w PDO bada się 65 odmian, w tym te z katalogu wspólnotowego CCA.
Soja jednak mimo szerokich badań, sporej liczby odmian i doświadczeń nie może się przebić na polach. W tym roku rolnicy w skali kraju uprawiali ją na areale 44,6 tys. ha. To ponownie mniej od dwóch lat niż słonecznik, który w tym roku uprawiano na 54 tys. ha (dane ARiMR). Z rodzimych bobowatych w tym roku tylko bobik miał mniejszą powierzchnię uprawy 38 tys. ha. Soja za to ma pośród wszystkich gatunków uprawianych w Polsce najwięcej odmian w KR.
Bardzo ważna wczesność
– Do uprawy w naszym kraju trzeba wybierać odmiany soi o odpowiedniej wczesności. Oznaczenia w postaci zer są dziś już mało precyzyjne, dlatego też wzorem innych krajów, np. Austrii wczesność soi należy oznaczać w skali 1–9 – mówiła Agnieszka Osiecka. Soja z oznaczeniem 1 będzie odmianą bardzo wczesną, 1–2 i 2 odmianą bardzo wczesną do wczesnej, 2–3 i 3 wczesną do średnio wczesnej itd. Skalę wczesności oparto na dniach wegetacji począwszy od siewu aż do dojrzałości żniwnej. W badaniach uznaje się, że już 4 dni różnicy w długości wegetacji mogą oznaczać przynależność odmiany do innej grupy wczesności.
Dziś hodowcy powinni się skupić przede wszystkim na stabilizacji plonowania soi, na jej odporności na chłody wiosenne oraz na wczesności odmian, która pozwoli na jeszcze lepsze dostosowanie tego gatunku do warunków panujących w naszym kraju.
Susza groźna dla soi
Nie ulega wątpliwości, że susza to jeden z tych czynników, które w największym stopniu potrafią zmniejszyć plonowanie soi. Roślinom przy dobrym rozkładzie opadów wystarczy 370 mm opadów do plonowania na poziomie 3 t/ha. Najmniejsze potrzeby wodne soja wykazuje w fazach do kwitnienia. W momencie zawiązywania strąków i wypełniania nasion te potrzeby są już dużo większe, a niedobory wody w tych okresach mogą spowodować straty w plonie nawet do 80%.
Ochrona nie najłatwiejsza
W tym momencie do ochrony przed szkodnikami soi zarejestrowane są 2 substancje czynne: cypermetryna i acetamipryd. Mamy także 2 rozwiązania oparte na dwóch rodzajach bakterii. To niewiele, a za fakt pozytywny można uznać to, że żadna z substancji chemicznych jak na razie nie jest przewidziana do wycofania.
Lepiej sytuacja przedstawia się jeśli chodzi o herbicydy. Tutaj jednak substancje jak pendimetalina czy metrybuzyna zagrożone są wycofaniem. Jednocześnie, jak podkreślał Franciszek Ostapczuk, rolnik uprawiający soję, roślina ta jest wśród bobowatych najwrażliwsza na herbicydy, więc należy ją szczególnie starannie i z uwagą odchwaszczać.
– Waża jest już uprawa gleby. Grudy spowodują, że będziemy mieli zachwaszczenie wtórne, którego nie da się zwalczyć. Jeśli zastosujemy dysze dwustrumieniowe, to efekt odchwaszczania będzie lepszy. Soja zbyt płytko posiana może wykazywać objawy fitotoksyczności po zastosowanych herbicydach. Poza tym pola, na których jest problem z powojem polnym czy ostrożeniem nie nadają się pod jej uprawę – mówił praktyk.
Na problemy z chorobami zwrócił uwagę prof. Marek Korbas z IOR w Poznaniu. Podkreślił, że trzeba je wcześnie zwalczać i ograniczać, już przez zaprawienia. Niestety do tego celu zarejestrowana jest tylko 1 substancja, co ogranicza spektrum zwalczanych patogenów. Nie chroni ona bowiem przed tymi wywołującymi np. zgorzele siewek.
Soja w dobie zmian klimatu
O wpływie zmian klimatu na uprawę soi mówiła dr Agnieszka Klimek-Kopyra z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
– Ocieplanie się klimatu to poza negatywnym wpływem także pozytywne aspekty. Dla soi oznacza to m.in. zwiększoną produktywność, mniejszy stres związany z nadmierną wilgotnością, przyspieszone tempo dojrzewania czy dłuższy sezon wegetacyjny – mówiła. Zmiany jednak mają też negatywny wpływ na rośliny. Wymienić tu można np. mniejszą produktywność wywołaną upałami, większą liczbę patogenów, suszę, intensywniejsze zachwaszczenie, erozję gleby spowodowaną nawalnymi deszczami czy zbyt mokre warunki w czasie zbioru. W perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat można spodziewać się wzrostu plonowania soi dzięki możliwości uprawy odmian późniejszych, jednak ograniczenia plonowania będą wynikać m.in. z powodu suszy czy presji agrofagów.
Podczas konferencji miała też miejsce sesja posterowa, na której ośrodki naukowe prezentowały m.in. wpływ różnych preparatów bakteryjnych do szczepienia nasion soi na brodawkowanie czy wyniki oceny wpływu suszy na ten proces.
Konferencja odbyła się w dniach 23–24 listopada 2023 r.
jd, fot. Daleszyński