
Przy dużej zmienności cen na świecie stabilny krajowy rynek jawi się dla produkowanych u nas strączków jako bezpieczna przystań. Podkreśla to tylko fakt, że na rodzime białko jest popyt i gdy tylko uda się wyprodukować ilość pozwalającą na wysyłkę całego transportu, kupujący zawsze się znajdzie.
Z niszami lokalnie trudniej - gdzie sprzedać groch i bobik?
Jak zwykle w przypadku produkcji, której rozmiary nie zawsze pozwalają na zgromadzenie ilości całosamochodowych, przy poszukiwaniu nabywcy na groch, łubin, czy bobik możemy mieć problemy ze sprzedażą. Sporo firm jest w stanie przedstawić oferty z odbiorem z gospodarstwa, ale tu ograniczeniem jest partia min. 25 ton i wielokrotność.
– Problem z rozwojem upraw strączkowych leży po stronie handlu i wykorzystania w przemyśle, bo wszystkie argumenty dotyczące ich korzystnego wpływu na płodozmian zostały już potwierdzone – mówi Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych.