Rośliny strączkowe są w naszym kraju promowane już od dłuższego czasu. chętnych, którzy chcieliby je uprawiać nie brakuje, jednak na drodze do podjęcia decyzji napotkać można kilka przeszkód. Jedną z nich jest problem ze zbytem wyprodukowanych nasion. Firmy skupujące nasiona strączkowych zapewniają oczywiście, że skupią każdą ilość na potrzeby firm paszowych. Te jednak często wymagają jednorodnych partii dostarczanych regularnie. Mniejsi rolnicy nie są w stanie im tego zapewnić. Często zatem na chęciach uprawy się kończy. Inną przeszkodą jest zawodność plonowania w naszych warunkach. Strączkowe w obliczu małej ilości opadów szybko się poddają, nie mówiąc już o suszy, jaką mieliśmy i właściwie nadal mamy w tym roku.
– Problemem strączkowych jest zbyt wolny postęp hodowlany. Wystarczy porównać je z kukurydzą, która na przestrzeni 30 lat poczyniła ogromny postęp. Strączkowe zatem potrzebują dofinansowania hodowli – mówił dr Krzysztof Gawęcki z Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. Świat jednak stawia na soję, zatem polskim strączkowym będzie trudno się przebić, bo rolnicy patrzą na zysk ze sprzedawanych nasion.
O tych m .in. problemach w uprawie strączkowych, które mają być receptą na częściowe uniezależnienie się od importowanej śruty sojowej dyskutowaliśmy na naszej Ogólnopolskiej Giełdzie Strączkowych.
O naszej giełdzie pisaliśmy m.in. tutaj:
Chcemy być niezależni od soi GMO
Ogólnopolska Giełda Roślin Strączkowych w Dolsku – zobacz jak było!
Relację z giełdy przeczytasz w grudniowym „top agrar Polska” od strony 64.
jd, fot. Pszonka
StoryEditor
Walka o rodzime strączkowe
Chęć uniezależnienia się od importu śruty sojowej nie wystarczy, by w kraju wzrosło zainteresowanie uprawą rodzimych strączkowych. Są jeszcze inne przeciwności.