Gatunki bobowate nie są specjalnie popularne w naszym kraju. Łączna powierzchnia uprawy bobiku, grochu, trzech gatunków łubinów i soi wyniosła w 2024 r. 497 tys. ha (wg ARiMR). Z drugiej strony nie jest to też mało, ale do głównych upraw, takich jak pszenica (2,2 mln ha), kukurydza (1,8 mln ha) czy rzepak (987 tys. ha) sporo im brakuje.
Brak większej popularności tych gatunków to z jednej strony fakt, że zawodzą one w plonowaniu. Są bardzo wrażliwe na zmiany pogodowe, a szczególnie na niedobory wody w okresach krytycznych, choć wiadomo, że pozostawiają po sobie dobrą strukturę gleby dzięki dość głęboko sięgającym korzeniom (najlepiej wypada pod tym kątem bobik), jednak okresowe niedobory wody potrafią skutecznie zahamować rozwój i znacząco obniżyć ich plonowanie.
Zobacz także: Doglebowa dawka miedzi dla zabezpieczenia przed chorobami
Mniej chemii w strączkowych
Kolejnym czynnikiem, dla którego bobowate są niechętnie uprawiane, jest możliwość ich ochrony, a raczej ograniczenia w tym zakresie. Zaczyna się już od zapraw...