Paulina Janusz-Twardowska: 15 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kobiet Wiejskich, pani od lat działa na rzecz właśnie tej grupy społecznej – najpierw w ramach KGW i od dłuższego czasu jako szefowa Stowarzyszenia Kwiaty Kociewia, które połączyło aktywistki z regionu. Jak w pani oczach zmieniły się kobiety mieszkające na wsi w ostatnich latach?
Alina Jeleń: Kobiety zgromadzone wokół działalności Kwiatów Kociewa przede wszystkim dojrzały do tego, by przyznać, że są ważne jako ludzie, indywidualne jednostki, nie tylko jako żony czy matki, a nawet rolniczki. Dojrzały do tego, by przyznać, że mają swoje osobiste potrzeby, chcą się rozwijać, wyjść z domu i poznawać świat trochę dalszy niż własna wieś.
PJ-T: Czy mężczyźni byli na to gotowi?
AJ: Na pewno nie wszyscy i nie od razu. Część z nich potrzebowała czasu, by przekonać się, że szkolenia organizowane w ramach KGW, czy Stowarzyszenia nie zagrażają ich domowemu mirowi. Wręcz przeciwnie, pozwalają kobietom rozwinąć skrzydła, nabrać pewności siebie, a to w ostatecznym rozrachunku wzmacnia ich rodziny.
PJ-T: Czyli jednak mężczyźni wiejscy nie zawsze nadążają za swoimi kobietami...
AJ: No i to może być powód, że na wsi jest tak wielu kawalerów.
PJ-T: Tym niemniej kobiety pozostają w cieniu mężczyzn, szczególnie w życiu publicznym.
AJ: I to mnie dziwi, bo kobiety, szczególnie wiejskie, mają ogromną moc! Chcą działać na rzecz lokalnych społeczności, znajdują czas na akcje charytatywne, mimo tego, że nierzadko współprowadzą gospodarstwa, opiekują się dziećmi, dbają o dom. Wydaje się, że więcej robią, niż o tym mówią i przez to ich zaangażowanie przechodzi bez echa.
PJ-T: Czy możemy mówić o różnicach między kobietami wiejskimi a miejskimi?
AJ: Jeszcze są zauważalne, ale nie wynika to z osobowości kobiet wiejskich czy miejskich. To efekt dostępu do edukacji, kultury, szerszego świata. W mieście wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Na wsi wyjście do teatru czy na koncert, a nawet do większej galerii handlowej to wyprawa.
PJ-T: Czy ustawa o KGW i samoorganizacja kobiet pomaga w tej transformacji? Pobierając dopłaty, mają źródło finansowania szkoleń czy wyjazdów.
AJ: Na pewno w tym zakresie koła pomagają. Oczywiście, jeżeli ich działania skupiają się na takich celach. Wiele KGW specjalizuje się, np. ich mocną stroną jest gotowanie i mogą reprezentować wieś na festynach, obsługiwać dożynki. Inne idą w kierunku rękodzieła lub florystyki, jeszcze inne odnajdują w sobie nowe pasje i szkolą się w zakresie śpiewu, a nawet kabaretu czy teatru. Członkinie tych organizacji łączą tradycję z nowoczesnością, co jest bardzo bliskie mojemu sercu. Ich nieszablonowe działanie łamie stereotypy kobiety z KGW, która rwie pierze.
PJ-T: Pani nie pochodzi z gospodarstwa ani ze wsi. Czuje się pani jeszcze kobietą miejską, czy już wiejską?
AJ: Pochodzę z pospolitego miejskiego blokowiska, ale od zawsze byłam blisko natury i czułam się wiejską kobietą! A teraz jestem wręcz dumna, że jestem taką zwykłą wiejską babą!
W Międzynarodowy Dzień Kobiet Wiejskich składamy wszystkim Mieszkankom Wsi najserdeczniejsze życzenia!
Z tej okazji czeka na Was promocja na agrarsklep.pl z kodem KOBIETA